Po modlitwie i rozpatrzeniu się w tych dwóch kościołach, skierujmy kroki ku Rynkowi Staromiejskiemu i zwiedźmy szczegółowo Stare miasto i Nowe miasto, zowiące się ongi Starą i Nową Warszawą. Tam co krok spotykać będziemy rzeczy godne widzenia. Wpierw jednak obejrzyjmy kilka pamiątek, które dochowały się przy ulicy Świętojańskiej.
Dwa ciężkie domy, przy wejściu na tę ulicę stojące, o murach fortecznej niemal grubości, należą do najstarszych w mieście. Pierwszy wzniesiono w samym początku wieku XVI, drugi niewiele później. Tamten zamieszkiwali niegdyś księża Mansjonarze i stąd zwał się Mansjonarją; ten służył Psałterzystom i nosił miano Psałterji. Pierwszy tem głównie głośny, że w nim zmarł na suchoty jeden z „ostatnich Mazowieckich“.
Po stronie przeciwnej, prócz kilku tablic erekcyjnych oraz kamiennych, częściowo lub w całości zatartych godeł, znajdziemy rzecz ciekawą i niezwykłą: wykuty w marmurze i w mur wpuszczony okręt z rozpostartymi żaglami. To godło, świadczące, że dom był niegdyś własnością kupca, sprowadzającego towary „zamorskie“, dało nazwę kamienicy, która znana jest powszechnie jako „dom pod Okrętem“. Nad inną kamienicą, bliższą placu Zamkowego, widnieje duża, kamienna tarcza z koroną i rokiem 1718. Jest to dom „metrykantów“, których aż czterej kolejno w nim przemieszkiwali.
Wkraczając na Rynek staromiejski, przypatrzmy się jeszcze staremu godłu na kamienicy narożnej. Jest ono podwójne, powtórzone na dwóch stykających się ścianach i wyobraża lwa z tarczą.
Rynek, dziś tak imponujący rozmiarami, niegdyś zacieśniony był przez wielki gmach Ratusza Staromiejskiego oraz liczne przy nim kramnice. Dopiero dziś, po usunięciu targu z licznymi straganami i budami, jego niezwykłe archaiczne piękno wystąpiło w całej okazałości. Tu pamiątką jest każda kamienica, każdy na niej ornament. Ciekawego szczegółów czytelnika odsyłam do swej pracy specjalnie temu przedmiotowi poświęconej [1]).
Tu wskażę pokrótce rzeczy najważniejsze, prosząc zwiedzającego, żeby obszedł za mną Rynek dokoła, zaczynając od boku, biegnącego w tym samym kierunku, co ulica Świętojańska, a który otrzymał świeżo miano „strony Kołłątaja”.
Na tym boku godne są uwagi: dom pod Ma 19, zwany „Kamienicą wójtowską“, będący niegdyś siedzibą urzędową wójta Starej Warszawy, dygnitarza, piastującego przez czas długi godność wyższą od burmistrzowskiej; Ne 21, w którym ostatnie lata spędził i życie zakończył Hugo Kołłątaj, jeden z twórców Konstytucji 3 maja oraz rewolucji 1794 roku; posesja i prastara winiarnia Fukierów, przez dzisiejszych przedstawicieli firmy utrzymywana z należnym jej pietyzmem; 31 (narożny) „Kamienica książąt Mazowieckich“, dom najstarszy w Warszawie, obecnie własność i siedziba Towarzystwa historycznego, zamieniony częściow na Muzeum Starej Warszawy, pełen pamiątek i osobliwości.
Bok następny (między Gołębią i Krzywem-Ko- łem) pod względem architektonicznym jest najpiękniejszy. Tu zębata linia dachów najfantastyczniej się łamie, tu najwięcej furt starych, żelazem okutych i marmurem obramionych, tu z wnęki ponad drzwiami wychyla się wielka głowa murzyńska, tu, na szczytach kamienic stoją figury Świętych, jakby skamieniałe w tryumfalnym pochodzie. Całość tchnie uroczystą powagą i ducha Starej Warszawy wiernie odtwarza. Ciekawe są sienie i klatki schodowe wszystkich domów, godna uwagi artystyczna ślusarszczyzna, a także godła i tablice erekcyjne oraz tak znamienne oszklone przystawki na wysokich dachach, służące do oświecania z góry mrocznych sień i schodów. Dom nr. 32, niegdyś własność zamożnej rodziny Baryczków, dotąd Baryczkowskim zwany, dziś w posiadaniu Towarzystwa opieki nad zabytkami przeszłosci, które gromadzi w nim cenne zbiory i urządza ciekawe wystawy. Ten dom i następująca po nim kamienica „pod Murzynkiem“ należą do najwyższych w Rynku. Ostatni z domów po tej stronie posiada attykę z kamiennemi figurami Świętych (święci: Stanisław i Elżbieta z N. Marją Panną pośrodku). Monogram S. F. na wysokości trzeciego piętra wskazuje, że dom wystawił Stanisław Falkiewicz, rajca i szafarz Starej Warszawy.
Bok trzeci (między Kamiennymi Schodkami i ulicą Celną) nie obfituje w wydatniejsze pamiątki i wspomnienia. Pod 22 obejrzeć należy piękną, archaiczną sień oraz wielce oryginalny dziedzińczyk, Jedno i drugie nosi znamiona wieku XV. Zwano ten dom „pod Fortuną“. Był ongi własnością Dzianotych (Gianotti), a w końcu w. XVIII i później — głośnego w swoim czasie lekarza Czempińskiego, dziadka Klementyny Hoffmanowej. Autorka „Pamiątki po dobrej matce“ w tym domu na świat przyszła. Mieszkali też w nim i pracownie swe mieli malarze: Czechowicz i Smuglewicz, Na domu 10 godna uwagi tablica erekcyjna polska, znacznie zresztą późniejsza od daty wystawienia domu. Ten, co ją wmurować kazał, przeżył w swym domu lat z górą siedemdziesiąt i umarł jako starzec przeszło stuletni. Pod JMs 4 dwie piwniczki z wejściami od czoła, a nad niemi ciekawe napisy łacińskie, z których jeden wychwala potęgę pieniędzy, drugi wina. Dom ostatni, narożny (Na 2), z murowanym, oszklonym gankiem od strony ulicy Celnej, był przy końcu wieku XVI pierwszą w Warszawie rezydencją jezuitów i stąd zwany „Klasztorkiem“. Przed wybudowaniem jezuickiego Collegium mieszkał w tym domu Piotr Skarga.
Bok ostatni (między Jezuicką i Świętojańską) rozpoczyna posesja niezwykła, będąca jakby trójcą oddzielnych domów, posiadających własne dziedziń- czyli i połączonych ze sobą wązkiemi, ciemnemi sionkami. „Gizowską“ się zwała od pierwszych właścicieli Gizów. W pierwszej sieni stara ława kamienna, a nad drzwiami zamurowanemi tablica marmurowa z zatartym napisem. Na dachu czołowego, czteropiętrowego domu przybudówka oszklona. Wewnątrz piękne, po pańsku obszerne i widne pokoje. Poręcze schodów o niezwykłym rysunku, z kutego, misternie wyginanego żelaza. Dom nr 7, dziś szary, jak wszystkie w Rynku, w wieku XVI i XVII nazywał się i był de facto „złocisty“. Zamożni jego posiadacze, Baryczkowie, kazali całe czoło swej posesji pokryć bogatą polichromją, do której i złota malarskiego nie skąpiono. Znajdziecie na tym domu i herb BaryczKów: krzyż podwójny z dwiema podpórkami. Litery przy nim S. B. są cyfrą Stanisława Baryczki.
Pod nr 9 i 11 dochowały się stare „sklepy“, to jest piwnice, o kilka łokci niżej poziomu ulicy położone, z wejściem od czoła. Nr 13, mający za’ godło lwa z tarczą, tem jest pamiętny, że około połowy w. XVI bez żadnej widocznej przyczyny zawalił się. Podźwignięto go i uczyniono krzepciejszym.
Powyższy tekst stanowi fragment przedwojennego przewodnika po Warszawie: Warszawa dawna i jej pamiątki : przewodnik historyczno-pamiątkowy, Gomulicki, Wiktor (1848-1919), Spółka Drukarzy”, 1916 (Warszawa : Fr. Bogucki)
Zdjęcie: Pocztówka, Warszawa nakładem Tow. Wyd. Świt, [non ante 1912] (w Warszawie Zakł. Graf. B. Wierzbicki i S-ka
Rynek Starego Miasta
(…) Rynek Starego Miasta zachował niemal kształt pierwotny, zabudowany w kwadrat, otoczony jest murowanymi kamienicami, wąskimi od frontu, zaledwie po trzy, cztery okna mającymi, za to wysokimi na trzy, cztery i pięć pięter, niektóre mają jeszcze i szóste. Architektura ich odznacza się rozmaitością wielką. Każdy budował według swojej woli i fantazji, to tylko jest wszystkim domom wspólne, że każdy kamienicę stawiał na wąskim kawałku ziemi. Odrzwia główne i sklep jeden od ulicy stanowią front prawie każdego domu. Sień sklepiona i ciemna zwykle, a w niej schody kamienne z żelazną poręczą, wiodące na wyższe piętra. Klatka schodowa oświetlona jest oknami w dachu i dlatego schody widniejsze zaczynają się od drugiego, a zupełnie widne dopiero na trzecim i czwartym piętrze. Poza wąską sienią szczupłe bywa podwórko, obecnie dla względów czystości i higieny wylane często asfaltem.
Rynek po ostatecznym uporządkowaniu go, zrzuceniu stałych straganów i jatek, przedstawia się dosyć schludnie, wylany asfaltem, rozdzielony na trzysta kilkadziesiąt miejsc równych dla tyluż przekupniów, dawniej wszakże był daleko więcej zacieśniony, gdyż na samym środku jego wznosił się murowany ratusz, w tym miejscu, gdzie dziś stoi wodotrysk z syreną. Czworobok kamienic uporządkowany i większa część domów zbudowana dopiero po roku 1607, po strasznym pożarze, który w gruzy i popiół zamienił więcej niż połowę rynku. Niektóre domy uchroniły się jednak od tej pożogi i przypominają strukturą swoją wiek XV i XVI. Wskażemy je tu wszystkie po szczególe, nadmieniając, iż według dawnego porządku, staromiejski bok od Wisły nazywał się stroną prawą, naprzeciw niego położony—stroną lewą, połać od Nowego Miasta—miejską, a stronę znajdującą się pomiędzy ulicą Jezuicką i Świętojerską— stroną zamkową.
Prawdę wszystkie z tych kamienic mają swoją własną kronikę, są one bowiem położone w części miasta przez wiele wieków uważanej za najprzedniejszą, gdyż właścicielami ich byli patrycjusze Warszawy, składający pewien rodzaj arystokracji mieszczańskiej. Jak każda arystokracja, trzymali oni swoją godność wysoko, odznaczali się rodzinnymi godłami, jak szlachta herbami, i tworzyli między sobą zamknięte koło wybranych. Wszystkie te rody od dawna już wyginęły, a na ich miejsce w wieku XVI i XVII zastąpiły ich nazwiska cudzoziemskie: Fukierów, Gizów, Blumów, Cremerów, Balcerów etc. Lecz i z tych zaledwie jedna rodzina Fukierów, od lat czterystu osiadła w kraju, dotąd przetrwała. Trudnili się oni tu handlem, sprawowali urzędy miejskie, mieli swój folwark i kamienicę w rynku. Dojdziemy zaraz do niej, przeglądając kamienice na lewej połaci rynku.
Dom pod Nr. 17. Minąwszy bok domu wchodzącego w skład ulicy Zapiecek, widzimy tu kamienicę czteropiętrową, na ostatnim z nich posiada rodzaj balkonu, czy werandy, skąd rozściela się widok na całą dzielnicę. Nad parterem umieszczona jest osobliwa płaskorzeźba z gipsu: cztery figury dziecięce, grające na fletach i talerzach, poprzedzają kozła, którego dziecię ciągnie za rogi. Na koźle, tyłem do głowy, siedzi malec z zawiązanymi oczami, a czterech innych malców zdaje się oporne zwierzę zachęcać do biegu. Czy jest to zwykły pomysł rzeźbiarza, czy jakieś figury alegoryczne—sądzić trudno.
Dom pod Nr. 23 wybudowany został w roku 1608, jak o tym świadczy napis łaciński w sieni nade drzwiami naprzeciwko schodów, umieszczony.
Dom pod Nr. 27, w którym od wystawienia go na początku XVI stulecia przez Grzegorza Korba, handlarza win z Wrocławia, mieści się handel win. Kamienicę tę zwano Korbowską, potem należała do francuza Richarda, dalej do Balcera Strubieza, Schindlera, Rabbego, a w r. 1805 nabył ją Floryan Fukier, którego przodkowie mieli już przed r. 1655 kamienicę w sąsiedztwie. Obecnie stanowi własność sukcesorów Teofila Fukiera, a tak dawnością swoją, jako tez i architekturą zwraca na siebie uwagę. We wnętrzu sieni, sklepionej ze schodami wiodącymi na wyższe piętra, wisi okręt, starożytne znamię stanu kupieckiego, wyrób gdański, a tak dokładny, że piękne daje świadectwo o zdolnościach jego wykonawcy. .W środku sieni na kolumnie siedzi na baranku Dzieciątko Jezus z krzyżem w ręku, jako godłem zbawienia. Z lewej ściany wystaje łeb jeleni, niewytłómaczonego znaczenia wtem miejscu, jeżeli nie jest przypadkową ozdobą. Kamienica sama ma jeden front zwrócony na rynek, drugi na ulicę Piwną. W pierwszym mieści się słynny handel win węgierskich. Na prawo prowadzą drzwi do winiarni ostrołukowo sklepionej. W podziemiach mieszczą się liczne, obszerne piwnice z beczkami i okseftami, oraz gąsiorami i butelkami, sięgającymi XVI wieku. W roku 1849 nie mogąc pomieścić zapasów win w piwnicach swej kamienicy, składano je w piwnicach domu kościelnego, że jednak to było nie wygodne, zakupiono, dom sąsiedni i piwnice obu domów połączono razem. Przy przebijaniu muru natrafiono na futrynę, dowodzącą, iż przed stu a może więcej laty piwnice te łączyły się już z sobą.
Dom pod Nr. 31 na rogu rynku Starego Miasta i Wąskiego Dunaju, wychodzący na trzy ulice, według zdania historyków, jest najstarszym domem w Warszawie. Piękne są tutaj i godne widzenia odrzwia z ciosu, w stylu ostrołukowym, wytwornie wyrobione, dalej zwraca uwagę znajdująca się od strony północnej loża, czyli wykusz obwarowany kratą żelazną, a wreszcie wyobrażenie św. Anny, trzymającej N. Pannę i Pana Jezusa, trudne atoli do rozpoznania, z powodu licznych przemalowywań, które samą rzeźbę pokryły grubą warstwą farb.. Szkody jednak, według zdania znawców, malarze nie uczynili wielkiej, płaskorzeźba albowiem, aczkolwiek starożytna, nie jest wytworna pod względem techniki rzeźbiarskiej. Dom ten w XVII w. posiadał włoch Boratini, który na pamiątkę ojczyzny swej — Wenecji, umieścił na kamienicy wyobrażenie św. Marka. Stąd nazywano ją „pod św. Markiem.
Przechodząc na stronę nowomiejską, zaznaczymy przede wszystkim DOM pod Nr. 38, który aczkolwiek na zewnątrz niczey się nie odznacza, wewnętrznym atoli swoim rozkładem, wąskim dziedzińcem, arkadami i gankami naokoło, a wreszcie licznymi i pięknymi ozdobami z kutego żelaza zasługuje na uwagę. Główną ozdobę wszakże stanowiły tutaj podwoje żelazne, zamykające z sieni wejście na schody, prawdziwe arcydzieło ,sztuki ślusarskiej, które jednak przed trzydziestu kilku laty nabył Aleksander lir. Przeździecki i umieścił przy wejściu do swojej biblioteki w domu przy ulicy Rymarskiej pod Nr. 2.
Dom pod Nr. 32 znajdował się w posiadaniu rodziny Baryczków, o czym świadczy napis dziś nieczytelny prawie, na którym jednak można odcyfrować rok 1638.
Dom pod Nr. 28 zakończa tę stronę rynku, odznacza się dobrze zachowaną swoją pierwotną postacią; wystawiony w roku 1643, przyozdobiony jest posągami Najświętszej Panny w środku, św. Stanisława, wskrzeszającego Piotrowina po prawej i świętej Elżbiety po lewej stronie. Dom ten zbudował ławnik starej Warszawy, Czawer, szkot rodem.
Po prawej stronie rynku spotykamy najdawniejszy w tej części czteropiętrowy Dom pod Nr. 229. Zbudowanie jego odnoszą do pierwszej połowy XV stulecia, dowodem czego są piękne ostrołukowe sklepienia sieni. Dom ten ma drugi front od ulicy Brzozowej, przerobiony w drugiej połowie XVIII wieku z dawnego obronnego muru, otaczającego niegdyś Stare Miasto. Od początku XVII stulecia należała kamienica ta do Gianotti’ego, zamożnego kupca, rodem Włocha, a rodzinę jego spolszczoną i uszlachconą zwano Dzianotami i stąd posiadłość ich przybrała miano dzianotowskiej, lub od godła umieszczonego na niej „domem pod Fortuną.“
Dom pod Nr. 10 ma na sobie na tablicy marmurowej następujący napis polski: „Najmilszym dziateczkom i sobie ku wygodzie, a miastu ku większej ozdobie. Dnia 9 kwietnia r. 1709. A. B.“ Ostatnie głoski oznaczają nazwisko Andrzeja Byczkowskiego, obywatela, który kamienicę przebudował.
Dom pod Nr. 2 zamyka tę stronę; rynku, a jest dosyć obszerną posesją, o sieni wyłożonej marmurem i z ozdobami żelaznymi, wypukłymi; nad drzwiami posiada lożę okratowaną, czyli wykusz, wychodzący na ulicę, tak samo jak przy kamienicy Nr. 31 znajdowała się bowiem w swoim czasie najbliżej jednej z bram miejskich, zwanej Wiślaną albo Gnojną. Brama ta stała w połowie dzisiejszej ulicy Celnej, rozebrano ją zaś w r. 1838.
Dom pod Nr. 1. Na stronie rynku Zamkowej najstarsza kamienica jest oznaczona Nr. 1. Cała ta budowla składa się z trzech oddzielnych części, schodami i sieniami przedzielonych, a połączonych bocznymi, w murze wykutymi korytarzami, które kiedyś miały się łączyć z zamkiem. Następnie za czasów szwedzkich dom ten posiadał burmistrz Aleksander Giza.
Dom Nr. 7 posiada podwoje, osadzone głęboko w odrzwiach kamiennych, sień sklepioną artystycznie i piękne okno ażurowe żelazne. Wiele jednak z przytoczonych przez nas ozdób i szczegółów ginie powoli, z powodu zawieszania nad drzwiami szyldów, zamieniania obszernych sieni sklepionych na kramy, opatrywania ich w półki i płaskie sufity…
Jako cechę Warszawy dawnej, wspominaliśmy loże okratowane czyli wykusze, znajdujące się przy Starem Mieście na dwóch kamienicach. Zbudowane one zostały dla tego, że w średnich wiekach wiele zależało na tym, aby wszystkie domy narożne, naprzeciw bram miejskich położone, posiadały pewnego rodzaju ubezpieczenie odpowiednio urządzone. Stąd na zewnątrz domu przy pierwszym lub drugim piętrze wychylała się okrągła, lub wielokątnego kształtu murowana wystawka, u wierzchu opatrzona daszkiem. Wystawki owe zwano „wykuszami.“ Wykusz na nieruchomości Nr. 31 zwrócony jest ku rynkowi, a zbudowany na wysokości 1-go piętra, wsparty jest na czterech kroksztynach; wykusz od ulicy Celnej jest czworokątny i wsparty na dwóch kroksztynach. Zabytki to, ze względu na czas i cel, w jakim je fundowano, są nader ciekawe, odnieść je zaś należy całkowicie do średniowiecznej historii miasta, -wtedy było ich wiele, dziś nikną….-
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment przewodnika po Warszawie: Ilustrowany przewodnik po Warszawie : wraz z treściwym opisem okolic miasta; Andriolli, Michał Elwiro (1836-1893) Ilustracje, Illinicz-Zajdel, Ludomir (około 1858-1904) Ilustracje; Warszawa : Redakcja “Wędrowca”, 1893 (Warszawa : S. Sikorski)