Rynek staromiejski
(…) Sprawy królewskie rozgrywały się na zamku, a sprawy miasta na Rynku. Dookoła rynku stały kamienice najbogatszych mieszczan. Domy to były wąskie 3 lub 4 okienne, ale za to wysokie, u góry mają przybudówki, jak latarnie, do oświetlenia schodów. Mury te napatrzyły się zdarzeniom, to też słusznie poeta mówił:
Tutaj dokoła szczerby i kul szwedzkich rysy.
Tu zatarte tablice, tam stare napisy,
W krąg pamiątki, spuścizna dawnych wieków święta
Zginież lud, co tak przeszłość kocha, zna, pamięta..
O gdyby mówić mogły każdy mur, czy załom,
Jak się przypatrzył rzezi, przysłuchał wystrzałom,
Jak hymn nasz, jak żołdactwa wrzask leciał
w powietrze
Jak sztandary, jak orły szumiały na wietrze,
Jak się o mury tłukła, jak w błękity mknęła
Czarowna pieśń legionów: Jeszcze nie zginęła!
O, gdyby mówić mogły kamienie i cegły,
To nawet w trupich sercach ogień by zażegły.
Przypatrzmy się teraz życiu starego mieszczaństwa warszawskiego.
Ratusz staromiejski
Na środku rynku stal Ratusz, rozebrany sto lat temu. Była to budowla z wieżą, dookoła były sklepy, a pod ratuszem piwnice. Po prawej stronie widać tu starodawne rynny, które nie schodziły do dołu, jak to dziś się robi, lecz woda lala się z nich od razu z góry. Czasem nieostrożnego przechodnia spotkał niemiły prysznic, to też takie rynny zwały się „hultaje“.
Godła domów staromiejskich
Na domach nie było numerów, lecz różne godła i znaki. Mieszkało się więc np. „pod lwem“, „pod łabędziem“, „pod murzynem“, „pod okrętem“, „pod pelikanem“ i t. p.
Kołatki staromiejskie
U zamkniętych drzwi wisiała „Kołatka“, bo dzwonków wtedy nie było. Trzeba było z całej siły stukać, żeby otworzono. Kołatki takie to przepyszne roboty ślusarskie, słynęła bowiem Warszawa ze swej ślusarszczyzny.
Sień staromiejska
Sień wejściowa sklepiona, ciemna, po jednej stronie miała przejście na podwórze, a po drugiej schody na górę. Schody takie dość strome i ciemne nie bardzo były przyjemne. Dopiero na pierwszym zakręcie zalewało je światło z góry, z owej przybudówki nad dachem. Poręcze schodów były albo pięknie toczone drewniane, albo jeszcze piękniejsze kute z żelaza.
Krata schodów na Starem Mieście
Widać tu właśnie taką piękną kratę, kutą przez gospodarza tego domu, ślusarza z czasów króla Stanisława Augusta. Czasem w sieni wieszano na łańcuszku zgrabny okręcik na pamiątkę zamorskiego handlu, na którym
Okręcik w sieni Fukierów.
zbogacił się właściciel. Taki okręcik wisi w sieni domu Fukierów. Jest to zgrabny model okrętu handlowego, ale uzbrojonego armatami.
Fukierowskie podwórko
Przez wąską sień wychodzi się na podwórko z galeriami, podpartymi na wspornikach. Widać tu, jak mieszczanin warszawski umiał sobie pięknie urządzić swą siedzibę.
Mieszkanko staromiejskie
I mieszkania w tych domach starych są zupełnie inne: albo to są pułapy z rzeźbionymi belkami, albo też sklepienia; inne meble, inne tapety, inne obrazy, nawet ludzie trochę inni mieszkali tutaj. Mieszkanka staromiejskie wyglądały tak sto lat temu. Ale jakże wyglądali starzy mieszczanie?
Szukać ich trzeba w kościołach.
Pomnik Drewny
Oto mieszczanin warszawski, który żył w roku 162!. Jest ta data u góry pomnika. Wieleż lat temu żył ten człowiek? Jest to burmistrz Warszawy, nazywał się Drewno. Zwano go też „powietrznym burmistrzem“, bo właśnie wtedy grasowało w Warszawie morowe powietrze, a on urządził szybką i doskonałą pomoc dla chorych. (…)
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment: Stara Warszawa; Aleksander Janowski; Warszawa : Polskie Towarzystwo Krajoznawcze, 1919