(…)
Ślady dzisiejszej siedziby Wilanowa, jako wsi historycznie zapisanej w aktach, znajdujemy już w XIV wieku. Wieś ta była własnością książąt Mazowieckich i nosiła miano „Milanowa“. W dniu 13 grudnia 1338 r. Trajden, ks. Mazowiecki, zawarł umowę z klasztorem św. Wojciecha, a raczej z opatem i benedyktynami w zamku płockim, którzy ustąpili mu wieś Milanów, za nadanie wielu swobód, dotyczących się dóbr przybyszowieckich i pięciu wsi do nich należących: Osuchowa, Minkowa, Wyszomierzyc, Borowa i Przybyszowic. Król ZygmuntAugust, okazany mu ten przywilej potwierdził d. 2 maja 1571 roku.
Niedługo jednak Milanów zostawał w ręku książąt Mazowieckich; jeden z nich bowiem, Jan na Wiźnie i Zakroczymiu, nagradzając zasługi mężnego rycerza Stanisława ze Strzelczykowa nadał mu wsie Milanów i Ranczaje, co wykazują księgi metryczne mazowieckie.
Przywilej tego nadania potwierdza książę Bolesław Mazowiecki i odtąd ród Stanisława ze Strzelczykowa przybiera nazwę — Milanowskich. Do 1677 roku wioski te pozostawały własnością Milanowskich i od nich nabył Król Jan III za sumę 35,000 złotych wraz z Powsinkiem i Zawadami.
Skromny dworek Milanowski nie odpowiadał zupełnie przeznaczeniu, jakie mu Jan III zakreślił. Wkrótce więc po nabyciu majątku sam król zabrał się do założenia ogrodu. Główny projekt na pałac nakreślił budowniczy Józef Bellotti, mimo to król do wzniesienia sprowadził wielu majstrów i rzeźbiarzy, oraz innych artystów z Włoch.
Jak po wykończeniu wyglądał pałac wilanowski, trudno nam o tym z drobiazgową systematycznością określić, gdyż nie posiadamy ani wizerunków, ani nawet opisów ściślejszych tego pałacu. Jeden współczesny podróżnik francuski Beaujeu, taki w swoim dziele ) zostawił opis Wilanowa: Dom królewski wybudowany z cegły, w dosyć pospolitym stylu, niewielką ma wysokość 1 bardzo małe rozmiary. Składa się z korpusu mieszkalnego i dwóch pawilonów z dwoma skrzydłami oddzielnymi, które tworzą kwadrat dziedzińca. Ozdoby wewnętrzne stanowią freski, popiersia płaskorzeźb i wiele obrazów.
Są tam inne jeszcze ozdoby, jak: kominki marmurowe, posadzki stolarskiej roboty, lamperie malowane i złocone i t. d. Z tym wszystkim Willanów nie wydaje się tyle pałacem królewskim, ile raczej mieszkaniem człowieka prywatnego, średniej zamożności i nie dorównywa gmachom, jakie nasi mieszczanie, finansiści albo urzędnicy bogaci pobudowali w okolicach Paryża. Ogród, taras i sady owocowe, które otaczają pałac—nie mają w sobie nic nadzwyczajnego, bo brak im wody i cienia”.
Wszystkie te uwagi francuza może były i słuszne. Założony ogród wilanowski nie rozrósł się jeszcze, dwustuletnie lipy były małymi drzewkami, liczące mi zaledwie kilkanaście wiosen, a w pałacu od razu nie nagromadzono tyle dzieł sztuki, ile się w nim obecnie znajduje. Nie znał się jednak podróżnik na stylu i budownictwie, bo musiałby przyznać, że wymiary pałacu i cały charakter w wyjątkowych wzniesiony warunkach. Znać gust wyborny i znajomość sztuki budowlanej, znać, że jest to dom niezwykłego mieszczanina. Tym ciekawsze również są uwagi francuskiego podróżnika o braku wody, kiedy dziś duży rękaw starej Wisły tu znajdujemy. Chociaż granice majątków należących do Wilanowa nie były jeszcze wyznaczone i odebrane w 1688 roku, mimo to zabrano się do dzieła energicznie. Józef Belloto ten sam, który budował kościół Św. Krzyża i Pałac Krasińskich w Warszawie, jako nadworny budowniczy Sobieskiego, otrzymał polecenie wykończyć plany na pałac wilanowski. Pomagali mu jednak i inni, a między innymi doglądał robót Locci, który zostawił pewne ślady, jak postępowała robota około pałacu. On to w swoich pismach donosi do króla, że „sztukatorzy kontra fekta do Biblioteki wstawiają, ale do filozofii nie wszystko gotowe, jak również i teologiczne figury. Kłopocze się bardzo gdzie i w jaki sposób poumieszczać płaskorzeźby, wystawiające „Tryumf“.
Obecnie znajdujemy je na głównym korpusie pałacu, od strony wjazdu. Roboty te wykończył niejaki Szwaner Locci, człek oszczędny ubolewa nad tym. że dużo ekspensuje bo tygodniowo od 700 do 800 złotych na same potrzeby budowlane prócz innych wydatków. O wszystkich tych szczegółach, jak robota postępuje zawiadamia Locci króla. Locci był to Włoch nobilitowany w Polsce i naznaczony bur grabią zamku królewskiego.
Mimo to że obiecywał skończyć w sierpniu mur na tarasie, muru tego, a przynajmniej schodów nie wykończył, bo jeszcze w 1694 roku pod datą 13 lipca czytamy: „Schody od ogrodu za przysposobieniem materii, chwała Bogu postępują. Piwniczki i schowania, jedno za drugim, wygodne i przestronne. Dach pałacowy blacharze pilnie kończą. Dałem w nim dwoje okienek, jedno od folwarku drugie od wsi“.
Pan Locci rozporządza się sam, jak budowniczy. Medytuje nad tym, co ma zrobić? Czy figury umieścić niżej, czy wciągnąć je na najwyższą galerię? To ostatnie zdanie przeważyło; figury powędrowały na dwa rogi, aby lepiej pokazała się dystynkcja pałacowa. Szwaner tymczasem wykończył płaskorzeźby i już 13 lipca, z powodu obawy mrozów nie zakładał ich na pałacu. Niezawodnie też roboty Szwanera są ozdoby sztukatorskie i w gabinetach, które tenże artysta w styczniu wewnątrz pałacu zakładał.
Po wykończeniu sal na górze okazało się, że belki są za cienkie i sufity trzęsą się niezmiernie; musiał je Locci poprawić, o czym nie zaniedbuje nam donieść i chwali się przy tym, że „teraz sufity tak są mocne, że można karetą i sześciu końmi po nich jeździć“. W ostateczności zapowiada nam, że „sztukatorowi e za dwie niedziele obiecują skończyć Bibliotekę i obrócić się do sali lub sieni“. Rozmowny Locci przechował nam przeto wiele szczegółów odnoszących się do budowy pałacu, który wzrastał niezmiernie powoli.
W pałacu należy rozróżnić jego dawniejszy korpus i później dobudowane skrzydła. Król Jan wzniósł go po wieże, mówią starodawne akta, dwa skrzydła boczne zostały dobudowane potem. Widzimy je już na obrazie Bernarda Beloto, przezwanego potem Canaletto in Giovane, dla odróżnienia od swego stryja Antoniego Canaletto, noszącego to miano za wyborne obrazy, przedstawiające kanały weneckie.
Obydwaj malarze byli wenecjanami. Młodszy przybył do Warszawy w drugiej połowie XVIII wieku i był pensjonowanym malarzem ks. Stanisława Poniatowskiego. Zmarł w Warszawie w 1778 roku, pozostawiając wiele prac, na których wszystkie prawie figury są pędzla jego syna Wawrzyńca. Na obrazie tym widzimy pałac tak, jak się pod wówczas przedstawił.
Z wielką subtelnością wykończone płótno, daje nam możność zaznaczyć, że od dwóch skrzydeł pałacowych biegły półkolem, w kamienne słupy osadzone sztachety. Przed bramą nie było wówczas ani dwóch ław kamiennych, ani dwóch latarń. Nie znać też aby mur był otoczony fosami, które dziś znajdujemy.
Po za obrazami Conalette’go nie mamy dobrych wizerunków pałacu wilanowskiego, a pozostałe opisy pałacu w Wilanowie w tak zwanych Inwentarzach pałacowych, są dosyć szczupłe i ograniczone, przez ludzi nie fachowych, ani fachowo obeznanych sporządzone:
„Pałac, osobliwszą architekturą, z dwiema wieżami, miedzią z wierzchu obitymi, na których stoją dwie osoby złocone. Każdy Herkules dźwigający na karku globy złocone z blachy miedzianej, roku 1769 zrobiony. Na tychże wieżach, po rogach, po cztery wazy miedziane, złocone i ornamenty (na dachu) drewniane, także złocone Na jednej wieży zegar wielki żelazny z z dwiema dzwonami, bijący godziny i kwadransie“.
Pałac cały składa się z głównego korpusu, w którym jest sześć pokoi na dole i tyleż na górze, oprócz tego cztery gabineciki, sień ze schodami na górę i kaplica przerobiona z dawnej sionki. Nie zmienił się on wiele. Drzewa tylko zdobiące pałac podrosły, zgrubiały i spotężniały. Dobudowano po prawej stronie dalszy ciąg skrzydła i jeszcze jeden duży dom mieszkalny, a w miejsce zrzuconych sztachet urządzono kłąb, który zdobi wodotrysk w kształcie ,,Syreny“.
Front od wjazdu jest bardzo malowniczy. Składa się on z trzech niejako części. Główna fasada wyniosła na dwa piętra. Plan wysuwa ją ostro naprzód, chociaż mimo to, w stosunku do innych części główna fasada zagłębiona jest nieco. Piętro trzymane w stylu Ludwika XIV, u góry renesans włoski, cztery półkolumny z korynckimi kapitelami, zdobią parter i górę. Nad głównymi drzwiami, wiodącymi do sieni pałacowej, umieszczono dwóch aniołów gipsowych z mosiężnymi trąbami, powyżej napis łaciński:
QUOD VETUS URBS COLUIT NUNC NOVA VILLA TENET
Piękna fasada górna, zakończona galeryjką, na której wznoszą się cztery figury — wymiarami i rysunkami przypomina włoskie budowle z tej epoki. Nad głównym, półokrągło zakończonym oknem, umieszczono Opatrzność z długimi złocistymi promieniami, okienka boczne zakończone są figurami aniołków. Nad tymi aniołkami, trzymającymi herb Sobieskich „Janinę“ z jednej strony Opatrzności widnieje napis łaciński: Refulsit sol z drugiej in Clides.
Dalsze części głównego korpusu pałacu są jednopiętrowe z wysokimi galerami, dach skrywającymi, na których mnóstwo płaskorzeźb rozrzucono. Płaskorzeźby te założone są podczas wykończenia głównego korpusu. Jedną z tych płaskorzeźb przedstawiamy w naszej rycinie.
Płaskorzeźb takich jest osiem; robił je Szwa ner w 1694 roku i z całą starannością założył na nowo budującym się pałacu nie wcześniej niż na wiosnę 1695 r.
Dalej ciągnie się ku wieży wąska galeryjka z oknami, pomieszczonymi w arkadach o silnych łukach. Otwory okien odpowiadają jednak otworom głównej fasady. Ponieważ okna są podłużnymi prostokątami, przeto w arkadach ponad niemi miejsca zapełnione są płaskorzeźbami najróżnorodniejszymi. Na wierzchu widnieje galeryjka, nad którą umieszczono cztery wazony o kształtach greckich.
Ten sam styl i te same wymiary poszczególnych części stosowali późniejsi budowniczowie do bocznych skrzydeł, toteż co się na murach tych bocznych budynków po za wieżami znajduje jest już późniejsze, ale dostrojone dobrze do całości i z wielkim smakiem i artyzmem wykończone. Tylko figury wznoszące się nad galeriami dachowymi są mniej niż średniej wartości. Płaskorzeźby w niszach wystawiają sceny z klasycznego świata.
Architektura pałacu w stylu odrodzenia; ładny włoski renesans, odtworzony na klasycznych wzorach, bardzo przyjemne wywiera wrażenie, pomimo dość niskiego cokołu, który stanowi najsłabszą stronę architektoniczną pałacu.
Wąskie wysmukłe pilastry zakończone korynckimi kapitelami, okna olbrzymie o łukowych zakończeniach, wszystko to z wytwornością pomyślane. Wymiary pałacu piękne, a płaskorzeźby zdobiące fronton w półkulistych w niszach okien, jakkolwiek przedstawiają sceny z dawnego klasycznego świata, noszą jednak cechy epoki francuskiego stylu z epoki Ludwików, widać to w akcesoriach, ruchu i samym rysunku, który tak wybitne znamiona posiada. (…)
Willanów, Czerniaków, Morysin, Gucin, Natolin : wraz ze szczegółowym spisem 1000 obrazów z galeryi willanowskiej : ilustrowany przewodnik po Warszawie i okolicach : W. Czajewski, 1893