VIII.
Odkąd wysunięto Warszawę na czoło Rzeczypospolitej, podniosła się jej świetność, ale zniknął dawny ład i płynąca zeń spokojność. Buta i swawola szlachty dopiekały mieszczanom do żywego. Niesłychane dawniej burdy, zbrojne najazdy dworów (sprawa Radziejowskiego) przerażały mieszczuchów myślą, że nawet pod bokiem króla zupełnie bezpiecznymi być nie mogą W powietrzu czuć było jakby zbliżające się klęski,
Zbytkowanie, już za poprzedniego monarchy nazbyt rozpowszechnione, z chwilą przybycia Mary1 Ludwiki i paryskiego jej dworu stało się jakby ogólną, obowiązującą zasadą życia. Król, nie poprzestając na dwóch dotychczasowych zamkach, zbudował jeszcze dla siebie i swego otoczenia nową rezydencję na Przedmieściu Krakowskiem, zajmującą olbrzymią przestrzeń wszerz i wgłąb—z jednej strony po dzisiejszą ulicę Oboźną (włącznie), z drugiej po samą Wisłę.
W pobliżu Zamku, tuż przed murem obronnym, o kilkadziesiąt kroków od Bramy Krakowskiej, stanęła błyszcząca od złoceń i marmurów kolumna Zygmunta III. Przybyło kilka nowych klasztorów i kościołów. Jezuici otrzymali niebezpiecznych współzawodników w Pijarach. Zycie publiczne i towarzyskie doszło do nieznanego przedtem natężenia. Magnaci przesadzali się w strojach i zbytkownym urządzaniu mieszkań.
Tymczasem chmury zbierały się nad krajem całym i niebawem orkan zahuczał. Była nim opłakana wojna z Gustawem Adolfem, pierwsza z fatalnych dla Polski wojen szwedzkich. Warszawa leżała na drodze najeźdźcy—przeciw niej zatem główne siły wytężono. Miasto wytrzymało dwa oblężenia i grabież Rakoczego.
Pierwszy najazd szwedzki zamknął epokę świetności Warszawy. Jej cała odrębna, napół średniowieczna postać została zniweczona i w gruzach pogrzebana na zawsze.
Za pierwszego z synów Zygmuntowych, przystroiła się Warszawa mnóstwem nowych pałaców, kościołów, ogrodów. Władysław IV w podróżach po Europie wykształcił smak i zapragnął uczynić stolicę Polski podobną do wielkich miast Zachodu. Pomagał mu w tym przyjaciel od lat chłopięcych Kazanowski) o którego domu (na rogu Przedmieścia Krakowskiego i Bednarskiej, gdzie dziś Towarzystwo Dobroczynności), rozpisuje się Jarzębski, jak o zaczarowanym pałacu.
Nie zapomniał też król o Bogu i jego sługach Za jego rządów osiedli w Warszawie, prócz wspomnianych już Pijarów: Karmelici, Franciszkanie, Beno- nici; z żeńskich zaś zgro madzeń: Wizytki, Brygitki, Siostry miłosierdzia, zwane u nas „Szarytkami“.
Rycerskie upodobania Władysława ujawniły się we wzniesieniu wspaniałego Arsenału (na rogu dzisiejszych ulic Długiej i Nalewek, gdzie dziś więzienie), przezwanego z niemiecka „Cekauzem“.
Zapisać wreszcie w rozdziale tym trzeba fakt ważny: za Władysława IV Warszawa pozyskuje pierwszy teatr Nie był ten teatr publicznym, to jest ku wygodzie całego miasta otwartym; przeciwnie, król, żyjący modą francuską i rozmiłowany w widowiskach scenicznych, urządził teatr dla siebie tylko i dla swego otoczenia, Jednak od tego czasu i widowiska teatralne weszły na program stałych rozrywek warszawskich. Aż do Władysława IV głód tego rodzaju wrażeń zaspokajały u nas wyłącznie kościelne oraz szkolne „misterja“ i „djalogi“.
Ów teatr, zasobny w dekoracje i kunsztowne maszynerie, znajdował się w Zamku królewskim.
IX.
Rządy Jana Kazimierza, nieszczęśliwe dla całego kraju, najnieszczęśliwsze były dla Warszawy. Opisywać miasto nasze po roku 1655 znaczy: rejestrować klęski i straty. Co uczyniły ze stolicą kraju wojny szwedzkie o tem poucza „Rewizja miast Starej i Nowej Warszawy“ z roku 1659. Znajdujemy w niej takie na przykład opisy ulicy Długiej:
„Bywały tu dawniej pańskie i różne gospody do dyspozycji marszałkowskiej należące, mianowicie na posłów tatarskich, tureckich i innych orjentalnych; teraz puste place aż poza dwór Jego Mci Biskupa Płockiego, a cała ta ulica ośm tylko zabudowań liczy“.
Tak było w całem mieście, które czyniło wrażenie zgliszczy pożarnych lub olbrzymiego cmentarza. Król szwedzki, opanowawszy Warszawę, której opór silnie dał mu się we znaki, wywarł zemstę: najpierw na obywatelach, których obłożył ciężkim haraczem, następnie na murach, które zburzyć kazał.
Mury podźwigniono w niewiele czasu potem—- czem zasłużył się miastu głównie burmistrz Starej Warszawy, Jan Lancberg. Upamiętniono ten fakt przez wmurowanie spiżowej tablicy z odpowiednim napisem.
Wyłomy w domach nie dały się tak łatwo i tak prędko naprawić. Przez długie lata szpeciły Warszawę nawet w śródmieściu niezabudowane pustki.
Innego rodzaju klęską, z pozoru małoznaczną a jednak w skutkach dotkliwą, stał się dla stolicy nagły wzrost najbliższej sąsiadki: Pragi. Zwyczajną była doówczas wioską — niespodzianie do znaczenia miasta urosła. To miasto nowej formacji, ludne, zabudowane, herbem odrębnym obdarowane, wytworzyło niebawem groźną dla Warszawy konkurencję, głównie pod względem handlowym.
Rozkwit Pragi postępował odtąd stale-aż mu dziki Suworow położył kres w roku 1794. Za Jana Kazimierza, na dobro Warszawy zapisać można jedynie: zaprowadzenie stałej poczty oraz ukazanie się pierwszej w polskim języku, drukowanej (ukazywały się przedtem przygodnie pisane) gazety. Był nią „Merkurjusz Polski Ordynaryjny, dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający“.
Przybyły wreszcie Warszawie za tych rządów dwa nowe klasztory: Bonifratrów i Dominikanów Obserwantów.
Powyższy tekst stanowi fragment przedwojennego przewodnika po Warszawie: Warszawa dawna i jej pamiątki : przewodnik historyczno-pamiątkowy, Gomulicki, Wiktor (1848-1919), Spółka Drukarzy”, 1916 (Warszawa : Fr. Bogucki)