(…)
,, Epoka saska, to doba kontrastów„. Konarski.
Blasku majestatu stołecznej rezydencji monarszej bladły prawa i przywileje mieszczan. Warszawa staje się wspaniałym dworem w zbiedniałem mieście. Lecz dwór, sejmy, ambasady, elekcje dawały miastu znaczne dochody, a wspaniałość dworu saskiego zostawiła w mieście wiele cennych pamiątek.
Pałac saski, plac saski i ogród saski to te pamiątki. Pałac błękitny, pałac briihlowski, pałac Bielińskich to rezydencje wielkich dworzan. Warszawa staje się miastem zbytku. Kosztowne „karuzele“ Augusta II., polowania jego syna, ,,fety“ różnych magnatów, przesadzających się w zbytku i marnotrawstwie charakteryzują ówczesną Warszawę.
Ale jednocześnie to, co stanowi tło życia mieszczańskiego jest zaniedbane, i nie małą mają robotę Marszałkowie W. Koronni, jak Bieliński, Lubomirski lub Mniszek aby podnieść poziom życia miasta do wyższej stopy. Pod władzą marszałka była milicja miejska z 24 pachołków złożona, dopiero Bieliński sformował pułk straży marszałkowskiej .
Bieliński był prawdziwym dobroczyńcą i świetnym gospodarzem stolicy: tworzy bruki, straż ogniową, regulacją ulic, plan Wielkiej Warszawy, a w sprawie zabezpieczenia spokoju publicznego Marszałek Bieliński był ostoją ładu, karności i porządku stołecznego. Sarkało nań i na jego surowe polecenia mieszczaństwo warszawskie, lecz istotnie dobro stolicy dużo ma mu do zawdzięczenia.
Czasy panowania Wettinów w Polsce, owe mroczne czasy ciemnoty, upadku, ugruntowania wpływów obcych na nasze życie, czasy smutne dla Polski snujące wróżby, w stolicy zaznaczają się jednak pewnym ruchem społeczno-naukowym, który jest jakby zapowiedzią Stanisławowskiego odrodzenia.
Do zgromadzenia O. O. Misjonarzy przybył z Francji ks. Piotr Gabrjel Baudouin, który podjął wielką myśl stworzenia szpitala i domu wychowawczego dla sierot. W dniu 31 lipca 1754 powstał zaczątek szpitala Dzieciątka Jezus. Była to zasługa ofiarnego kapłana, który z zaparciem się siebie, z niesłychaną energią i zapałem stworzył wiekopomną fundację dobroczynną. Słusznie o nim napisał ks. biskup Krasicki:
„Nie ten godzien pochwały, kto gnębił, kto zdzierał,
Nie ten, co łzy wyciskał, lecz kto je ocierał„.
Drugie wielkiej wagi zdarzenie to było założenie w Warszawie słynnej Biblioteki Załuskich: 27 lipca 1746 r. Był to pierwszy w Europie olbrzymi, bo 300.000 tomów liczący, księgozbiór, zebrany przez dwóch braci Załuskich: Józefa, biskupa kijowskiego i Andrzeja Stanisława, biskupa krakowskiego.
W epoce saskiej rozwija się prasa, księgarnie i drukarnie. Pierwsza gazeta w Polsce powstała jeszcze za Jana Kazimierza w 1661 r., był to „Merkurjusz Polski ordynaryjny, dzieje wszystkiego świata w sobie zamykający„. W 1729 Jan Naumański zaczął wydawać dwie gazety „Kurjer Polski” i „Relata refero„, co zmieniono później na: „Gazety Polskie” i „Uprzywilejowane wiadomości cudzych krajów„. W 1759 powstają „Nowe wiadomości ekonomiczne i uczone, czyli Magazyn wszystkich nauk„. Istniały też cztery księgarnie, co przy ówczesnej liczebności mieszkańców dowodzi zainteresowania książkami.
Wreszcie za początek teatru w stolicy uważać należy owo przedstawienie „Odprawy posłów greckich” w Ujazdowskim zamku, potem wspomniane przez Jarzębskiego theatrum, gdzie „ujrzysz piekło straszliwe i morze zda się burzliwe„.
Zostawił wzmiankę o teatrze i pan Jan Chryzostom Pasek pisząc: „Francuzom pozwolono in teatro putlico w Warszawie tryumpf czynić z otrzymanej nad Austrią wiktorii„, a w 1661 grano na teatrze dworskim Cyda w przekładzie Morsztyna. August II, przy pałacu Saskim kazał zbudować teatr, gdzie dawano dworskie przedstawienia. Sprowadzono w tym celu aktorów z Drezna i włoskich śpiewaków.
Wszystko to było niejako zapowiedzią pewnego rozkwitu kulturalnego, cóż, kiedy jednocześnie ze dworów Augustów szły wzory marnotrawstwa, korupcji, rozpusty i prywaty.
Pełne przepychu festyny przy lada okazji, kuligi, szlichtady w zimie, a majówki, sobótki, karuzele w lecie, reduty, maszkary, balety, fajerwerki, kawalkady ciągnęły się bez końca, po pół miliona złotych przegrywano w karty w ciągu jednej nocy, uroczystości rodzinne urządzano bez końca: wesele ciągnie się zwykle tydzień, stypa pogrzebowa cztery dni. W 1724 r. urządzono polowanie w Marymoncie na 900 strzelb, a do naganki ściągnięto 4000 chłopów. W 1761 w zwierzyńcu Ujazdowskim padło trzy niedźwiedzie, 8 łosiów, na Bielanach 4 żubry, 80 dzików, 200 saren i 44 jelenie.
Na zamku warszawskim rozsiadają się kochanice królewskie, bryluje tu hr. Cosel, król w przebraniu wymyka się do winiarni Duvala do jego pięknej córki Henryki, która też w przebraniu grenadiera tajemnie przybywa na zamek.
Lecz jednocześnie ta rozszalała u dworu i magnaterii Warszawa jest Warszawą Czartoryskich i Leszczyńskich, Warszawą Pijarów i Konarskiego. Epoka saska była więc epoką głębokich kontrastów, epoką walki dwóch światopoglądów, była ona świtem tej jutrzni, która miała rozwinąć się w końcu 18 wieku i zabłysnąć w pracach Komisji Edukacji Narodowej, Wielkiego Sejmu i Konstytucji Majowej.
Dla stolicy czasy saskie przyniosły dużo korzystnych nowości, zwłaszcza dzięki energicznej działalności prawdziwie opatrznościowego męża, jakim był Marszałek Franciszek Bieliński. Z ubogiej szlachty rawskiej wybili się Bielińscy wierną służbą dla dworu saskiego. Posiadacze dużej wsi Bieliny, leżącej tuż u Warszawy, dorobili się też niemałego grosza w swej podmiejskiej dziedzinie.
Pałac Bielin wznosił się przy ulicy Królewskiej, naprzeciwko ogrodu Saskiego, zaś park pałacowy ciągnął się tam, gdzie dziś ulica Kredytowa i plac Dąbrowskiego. Pałac przerobiono na kamienice czynszowe około 1900 roku, choć wtedy był już znany w Warszawie pod nazwą pałacu Łubieńskich. Pałac ten był pierwszą kwaterą Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego.
Marszałek Franciszek Bieliński przez swą wieś Bieliny przeciągnął długą drogę przez pola i ogrody. Ta droga z biegiem czasu zabudowała się po obu stronach i utworzyła długą prostą ulicę, która od tytułu swego twórcy utrzymała nazwę ulicy Marszałkowskiej.
Bieliński wypracował plan regulacyjny ówczesnej ,.Wielkiej Warszawy”, wybrukowano szereg ulic, unormowano ceny na artykuły codziennej potrzeby, ustawiono trochę latarni, naprawiono wodociągi, ale dla mieszczan warszawskich był Bieliński postrachem: żądał, aby miasto było pozamiatane, śmiecie wywiezione, rynsztoki przemyte, aby w ciemnych staromiejskich sieniach paliły się lampki, słowem, nakładał marszałek na leniwych, apatycznych mieszczan liczne słuszne obowiązki, co jednak wywołało w gronie patrycjatu miejskiego nie małe sarkanie.
Pałac Saski przedstawiał się inaczej, niż dzisiaj: nie było tej efektownej kolumnady, którą Idźkowski stworzył w połowie 19 wieku. W tym miejscu stał główny pawilon pałacu, rozebrany później, tak, że zostały tylko skrzydła, a na miejscu pawilonu głównego powstała dzisiejsza kolumnada. (…)
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment: Warszawa; Aleksander Janowski; Wydawnictwo Polskie R. Wegner. Poznań Heliograwury (zdjęcia) wykonano w Zakładach Graficznych Biblioteki Polskiej w Bydgoszczy.