(…) Przemysł i handel ogarnęli w kraju naszym tak niepodzielnie niemcy i żydzi, że wkroczyli oni nawet i do dziedziny religijnej katolików. Każdy na przykład, kto nie zna bliżej stron przemysłu i handlu polskiego, sądzi bez wątpienia, źe wszelkie przedmioty dewocyjne, tak blisko z życiem duchowym naszym związane, wyrabiane są i sprzedawane przez katolików. Kto sądzi tak, niestety, myli się!
Wizerunki sprowadzane są do nas wyłącznie prawie z Prus i pochodzą z fabryk, pozostających w rękach Niemców – protestantów’ krzyżyki, szkaplerze, medaliki wyrabiają przeważnie żydzi. Dość, na przykład, przytoczyć fakt, że dwóch żydów w Częstochowie sprzedaje samych tylko obrazów religijnych, sprowadzanych od protestantów z Prus, za kilkadziesiąt tys. rubli rokrocznie! Za pośrednictwem handlarzy żydów tandeta dewocyjna, pochodząca z rąk niekatolickich, przedostaje się do Królestwa Polskiego, na Litwę, Ruś, Ukrainę, a nawet i do Cesarstwa, liczącego obecnie tyle tysięcy katolików.
Jak jest to jasnym i niezaprzeczonym, dowodzi następujący podpisany przez liczne grono pątników na Jasną Górę, a zamieszczony w gazecie Goniec częstochowski z dnia 16 sierpnia 1910 r protest: „I my teraz chcemy zwrócić się do pp. handlujących pod Jasną Górą tak, żeby wszyscy oni słyszeli. Oto, prawie wszystkie towary, jakie znajdują się w handlach, są żydowskiej fabrykacji. Nabywanie tych przedmiotów z rąk niechrześcijańskich dowodzi braku charakteru u pp. handlujących.
Oburzenie nasze było największe, kiedy sami na własne oczy zobaczyliśmy w jednej z budek pod Jasną Górą jak pani właścicielka rozmawiała z żydem, pokazującym jej modele krzyżyków metalowych. Zapytywał, ile sztuk których ma przysłać…“’ Krzyżyki, szkaplerze, medaliki od żydów, obrazy religijne—od protestantów! Czyż to nie bolesne dla naszych uczuć katolickich?
Ale powoli wydobywamy się z rąk obcych. Już od r. 1906 istnieje w Warszawie, w domu Nr. 46 przy ul. Złotej, założony przez p. Wincentego Świerkosza „Pierwszy w kraju polsko-katolicki Zakład obrazów treści religijnej i pracownia haftów artystycznych. Obrazy, z tej pracowni wychodzące, haftowane na kanwie, malowane lub z figurami w płaskorzeźbie, opatrzone odpowiednimi cytatami, oprawione w estetycznie przedstawiające się ramy, górują nad oleodrukową tandetą wyrobów obcych, nie tylko pod względem artystycznego wyglądu, lecz także i pod względem ceny; p. Świerkosz jest również reprezentantem obrazów artystycznie tkanych z jedwabiu, wynalazku rodaka naszego Szczepanika. Wśród pięknych dzieł tych znajdują się obrazy treści religijnej i świeckiej.
Przedsiębiorstwo wymienione rozwija się doskonale, zwiększając rokrocznie swoje obroty materialne, co jest pocieszającym nie tylko ze względu na stronę ściśle przemysłową, bo oto, znając niezamożność wielu świątyń naszych, p. Świerkosz gotów jest część zysków ponieść na ofiarę kościołów, dowodem czego następujące podziękowanie, pomieszczone w piśmie Dziennik powszechny z d 25 kwietnia 1910 r.; brzmi ono:
„Niniejszym składam serdeczne podziękowanie przedsiębiorstwu wyrobu obrazów artystycznie haftowanych pod firmą W. Świerkosza za złożoną ofiarę na kościół Matki Boskiej Pocieszenia w sumie 3,000 rb. Ks. M. Godlewski, rektor kościoła św. Marcina Matki Boskiej Pocieszenia.”
Jak zatem z powyżej przytoczonych faktów widzimy, popieranie przedsiębiorstwa p. W. Świerkosza jest ze wszech miar pożądanym.
Dystylarnia parowa F. Jankowskiego i Skład kaukaskiego koniaku „Urus” w Warszawie Marszałkowska 130. Telef. 31-68
Dystylarnia parowa „F. Jankowski“, założona przez specjalistę w tym zawodzie, p. Felicjana Jankowskiego w 1874 roku, przyczyniła się niepomiernie do pchnięcia całego przemysłu wódczanego u nas na nowe tory. Obrawszy sobie, jako specjalność, oczyszczanie spirytusu i wyrób wódek słodkich, osiągnęła dystylarnia w czasach przed monopolowych obrót roczny 1/2 miliona rubli, z chwilą zaprowadzenia monopolu zmieniła zakres swojej działalności i poświęciła się wyrobom wódek mocnych słodkich, araków i likierów, które dobrocią swoją, dzięki najnowszym i najdoskonalszym aparatom przewyższają bezsprzecznie fabrykaty zagraniczne. Obrót roczny dosięga 5OO.OOO rubli, fabryka zaś zatrudnia 45 robotników i od samego założenia mieści się przy ulicy Marszałkowskiej N° 130. Obecnie dystylarnia jest własnością synów założyciela, pp. Edwarda i Władysława Jankowskich, z których drugi, jako wykwalifikowany specjalista, prowadzi zakłady, rozwijając je bez przerwy.
Berent, Plewiński i S-ka, Krak.-Przedm. 61, Magazyn Optyczny
Jedna z najstarszych firm warszawskich, nieprzerwanie dążąca naprzód za postępem nauki. Założona w r. 1812-ym przez Leistera, przeszła w r. 1862-im na własność profesora matematyki warszawskiej Szkoły Głównej, Babczyńskiego, czasy jednak ówczesne nie sprzyjały dalszemu rozwojowi i zakład chylić się zaczął do upadku, gdy go nabył mechanik Cesarsko-Warszawskiego Uniwersytetu, p. Karol Berent.
Pod jego umiejętnym kierunkiem firma dźwignęła się do tego stopnia, że zyskała zasłużony rozgłos w całym kraju, a sława zakładu ugruntowała się jeszcze więcej, gdy jako wspólnik przystąpił w r. 1876 ś. p. Edward Plewiński, b. nauczyciel nauk fizyczno-ma- tematycznych. Za wyroby narzędzi optycznych, fizycznych i lekarskich, firma „Berent & Plewiński“ zyskiwała na wystawach najwyższe odznaczenia i dyplomy uznania, a rozszerzając ciągle pojedyńcze działy fabrykacji, rugowała zwolna, ale konsekwentnie wyroby zagraniczne i opanowywała rynki zarówno w kraju, jak w Cesarstwie.
Obecnie zakłady znajdują się w pełnym rozwoju, wiele też przyrządów specjalnych, wyrabianych tutaj, zostało opatentowanych zagranicą. W r. 1909-tym objął po ojcu swoim udział w firmie inżynier- chemik Tadeusz Plewiński, oraz przystąpił do spółki p. Józef Wiśniewski, długoletni współpracownik tej firmy.
Adam Klimkiewicz, Główny Skład Pathefonów, Warszawa, Wierzbowa 8.
Firma założona w r. 1896-ym przez jej obecnego właściciela, p. Adama Klimkiewicza, wychowańca politechnik w Charlottenburgu i w Darmsztadzie, który po wyspecjalizowaniu się w pierwszorzędnych firmach zagranicznych, działalność swoją przeniósł do Warszawy. Dzięki swej wytężonej pracy firmy, założyciel stale zakłady swoje rozszerzał, zyskując sobie coraz większe zaufanie u klientów i dostawców.
W roku 1904-ym fabryka Braci Pathe w Paryżu, Tow. Akcyjne z kapitałem 15 milionów franków, powierzyło firmie Adam Klimkiewicz przedstawicielstwo na Królestwo Polskie.
Społeczeństwo polskie zawdzięcza p. Klimkiewiczowi pierwsze nagrania polskie, i dzięki jego staraniom, repertuar polski płyt Pathe jest najobszerniejszy, za co i firma na wystawie w Częstochowie nagrodzona została Medalem Złotym. Nadmienić należy, że właściciel firmy, polak-katolik, jest jedynym hurtownikiem w branży gramofonów.
Fabryka Porcelany „Ćmielów”, Główny Skład Fabryczny w Warszawie, ul. Marszałkowska N° 124.
Fabryka w Ćmielowie założona została przez kanclerza wielkiego koronnego hr. Jacka Małachowskiego, który zakupił prymitywnie urządzone warsztaty miejscowych garncarzy i przekształcił na fabrykę. W roku 1811-ym kanclerz ofiarował w upominku ówczesnym dygnitarzom pierwsze stołowe serwisy z ćmielowskiej fabryki; między innymi obdarowani zostali: St. Potocki, prezes Rady Stanów Księstwa Warszawskiego i Książę Józef Poniatowski, minister wojny. Ten ostatni w podzięce wystosował list z 14-go Lutego 1811 roku, w którym dziękuje hr. Małachowskiemu za serwis i podnosi czyn obywatelski uprzemysłowienia kraju, pisząc między innymi:
„Ojczyzna nasza obfituje we wszystko, trzeba by tylko więcej możnych ochotników, którzy by w ślady J. W-go W. M. Pana wstępując, dokazali tego, żeby się obejść bez cudzoziemszczyzny.“
Te piękne słowa powinny być uznane przez nasze społeczeństwo za rodzaj polecenia, które przy zakupach należy mieć w pamięci.
Obecny właściciel Ćmielowa, książę A. Drucki-Lubecki, od szeregu lat osobiście czuwa nad rozwojem jedynej w kraju fabryki porcelany i nie szczędząc bardzo poważnych nakładów, postawił ją na stopie pierwszorzędnej, tak, iż wyroby ćmielowskie z doskonałym skutkiem konkurują z zagranicą nie tylko ceną, ale i artystycznym smakiem. Fabryka prowadzona jest siłami krajowymi, wyrobionymi przy instruktorach francuskich, którzy czas pewien przebywali w Ćmielowie.
Kompert Leon, Złota 60. Zakłady Blacharsko-ornamentacyjne.
Firma egzystuje od roku 1897. Od początku swego istnienia obrała sobie za specjalność wykonywanie robót ornamentacyjnych i blacharskich przy najwspanialszych budowach domów i pałaców, jak również przy budowach kościołów w Królestwie i Cesarstwie, że tu wymienimy roboty: przy kościele w Łodzi p. w. św. Stanisława Kostki, w Mińsku Mazowieckim, Rajgrodzie, Płonce, Długosiodle, Remigole, Pompianach, Kurtowianach, Poniewieżu, Wodoktach, Dudziszewicach, Białotarsku, Potajewie, Łoździejach, Sulejowie, Kurze- szynie, Rawie, Głuchowie, Goszczynie, Drwalewie, Rzeczycy, Smor- goni, Stanisławowie, Lubrancu, Przedczu, Bytoniu, Babiaku, Sleszy- nie, Dobrej, Choceniu, Trąbczynie, Królewie, Kikole, Ciechocinie, Modliborzycach, Rejowcu, Wysokiem, Odrzywole. Bobach, Siennie, Szarogrodzie, Dębach Wielkich, Białyninie, Strzemieszycach, Truskowie, Dorbianach i w wielu innych miejscowościach.
Firma zatrudnia 30 pracowników, obrót zaś roczny wynosi od .55 40 tysięcy rubli; starannością i sumiennością w wykonywaniu powierzonych robót zyskała zaufanie i zadowolenie swej klienteli, to też działalność firmy rozszerza się coraz bardziej, nawet na dalsze gubernie Cesarstwa.
Skład Nasion i Narzędzi Ogrodniczych „Ogrodnik Polski”, Warecka 14.
Skład nasion został założony w 1880-ym roku przy ówczesnej redakcji Ogrodnik Polski. Redaktorzy byli pierwszymi właścicielami młodej firmy, której dali tę samą nazwę, co i redagowanemu przez siebie organowi: I zbiegiem czasu pismo Ogrodnik Polski przeszło na własność Towarzystwa Ogrodniczego Warszawskiego. W firmie pozostał jeden z założycieli P. Edmund Jankowski który prowadzi ją po dziś dzień wespół z p- Aleksandrem Szaniorem i synem Mieczysławem Jankowskim.
Właściciele firmy, obrawszy sobie za specjalność rozpowszechnianie wyborowych nasion ogrodniczych i, po części, polnych a więc warzyw, kwiatów, drzew, pastewnych traw i t d , specjalność tę pogłębili zawodową znajomością rzeczy i sumiennością dzięki czemu od małych początków doszli do pokaźnych wyników! Ogrodnik Polski wydał pierwszy polski opisowy i ilustrowany Cennik nasion który wychodzi corocznie na Nowy Rok. Roczniki Ho Cennika stanowią wymowny dowód rozwoju firmy. Nie ma roku żeby do Cennika nie wprowadzono jakiejkolwiek ważnej zdobyczy w dziedzinie nowych roślin. Nowości te są sprawdzane na polach próbnych w Jankowie pod Warszawą, które znajdują się pod osobistym kierunkiem właścicieli. Tam też wysiewa się wszystkie znajdujące się w Cenniku, w celu kontrolowania ich jakości kiełkowania sprawdza się, oprócz tego w składzie na specjalnych w tym celu urządzonych aparatach. Z biegiem czasu właściciele wprowadzili do Cennika i sprzedaży dział narzędzi ogrodniczych, który obejmuje komplet narzędzi potrzebnych w ogrodnictwie, ze specjalnym uwzględnieniem pielników i sienników ręcznych, amerykańskich ,Haast’go” oraz rozpylaczy do walki ze szkodnikami, które stanowią podstawę nowoczesnego ogrodnictwa.
Ostatnio firma przyjęła reprezentację pierwszego i jedynego polskiego Domu handlowego w Holandii, zajmującego się wywozem cebulek kwiatów holenderskich p. f. „Józef Tusk” w Haarlemie Parklaan 80-c rood. W celu dostarczania swoim odbiorcom cebulek kwiatowych po cenach holenderskich bezkonkurencyjnych.
Firma ogrodnik polski darzona zaufaniem licznych użytków, rozwija się stopniowo, lecz ciągle, a wyrazem tego rozwoju jest przeniesienie biura i składów firm do domu własnego przy ul. Wareckiej 14.
St. Staniszewski, Krakowskie Przemieście 31. Skład Apteczny i Perfumeria
Jeden z najzasobniejszych w Warszawie, istniejący od lat 20-tu. Firma wyrobiła sobie w tym okresie czasu zaufanie u szerokich sfer dzięki temu, że towary sprowadzone są z pierwszej ręki, wprost z fabryk, w wyborowym gatunku z uniknięciem wszelkich falsyfikatów.
Całość składu podzielona jest na 6 działów specjalnych
Apteczny
Perfumeryjny
Galanteryjny
Apteczno techniczno-chemiczny g
Gumowy
Szklarski
Zawsze zaopatrzony w najnowsze źródła lekarskie. Dział perfumeryjny odznacza się wielką obfitością wszelkich wyrobów zagranicznych i krajowych. Wszelkie zlecenia odbiorców z prowincji załatwione są komisowo bez doliczenia . Wysyłki uskuteczniają się za zaliczeniem pocztowym lub kolejowym.
Dział informacyjno-handlowy
Dążeniem naszym przy podejmowaniu wydawnictwa „Przewodnika“ było zgromadzić w dziale adresowym możliwie największą ilość firm chrześcijańskich, do których z pełnym zaufaniem mogliby się zwracać Czytelnicy. Niedowierzanie, czy też może apatia sfer kupieckich i przemysłowych sprawiły, że z zadania tego w pierwszym roczniku naszym wywiązać się możemy zaledwie bardzo połowicznie.
Nam chodzi głównie o to, ażeby firmy w tej książce przytoczone odznaczały się rzeczywiście solidnością i ażebyśmy bez obawy mogli je polecić każdemu. Tego dążenia jednak nie chciano zrozumieć należycie, a wiele firm odmawiało nawet udzielania koniecznych informacji wtedy, gdy wysłannicy nasi o nie prosili zupełnie bezinteresownie. Jeżeli zatem czytelnik znajdzie w tym dziale stosunkowo bardzo nieznaczną liczbę adresów, to winę tego złożyć trzeba na barki dziwnej opieszałości kupców i przemysłowców warszawskich.
Sądzimy, że następny rocznik naszego „Przewodnika” poszczycić się będzie mógł bez porównania większym wykazem firm chrześcijańskich, które zrozumieją, że przy tak wielkim nakładzie, a przy tak niskiej cenie za książkę i ogłoszenia, nie mogliśmy od razu podołać zadaniu. Jeżeli bowiem „Przewodnik” ma z biegiem lat urosnąć do rozmiarów słynnych „Baedekerów“, to potrzeba przede- wszystkim, ażeby ogół kupców i przemysłowców chrześcijańskich poparł skutecznie nasze usiłowania.
Chory nie powinien, nie może szukać porady na dolegliwości swoje u „owczarza“ — klient nie powinien, nie może zaopatrywać się w towar u pierwszego z brzegu właściciela sklepu z szumnym znakiem sklepowym i wystawą. Jeszcze raz powtarzamy, że szczególniejszy nacisk kładliśmy i kładziemy na solidność firm w tym „Przewodniku“ ogłaszanych. Jeżeli ich tutaj mało – to winy nie przypisujemy sobie. (…)
Przewodnik po Warszawie i okolicach A E. Zięckowski Warszawa : skł gł w księg Gebethnera i Wolffa, 1912 (Warszawa : Andres i Ska)