(…) Warszawa jest ośrodkiem zróżniczkowanym gospodarczo. Pod tym względem wszystkie stolice europejskie wyprzedziły znacznie wielkie miasta przemysłowe, które dopiero powoli przeobrażają się z jednostronnie rozwiniętych skupień wytwórczości i pracy ludzkiej w organizmy zwarte, o strukturze zróżniczkowanej, a jednocześnie silnie powiązanej. Miasta przemysłowe dążą przeto (często zresztą bezowocnie) do tego, aby ze skupień fabryk, koszar robotniczych i pałacyków przemysłowców przemienić się w miasta we właściwym słowa tego znaczeniu.
Stolice europejskie były zawsze „miastami” pod względem struktury gospodarczej. Dlatego, jakkolwiek przez czas najgwałtowniejszego rozwoju industrializmu zostały gospodarczo znacznie w tyle poza okręgami wielkoprzemysłowymi, obecnie coraz bardziej odzyskują swoje pierwotne znaczenie, stają się wzorem dla innych ośrodków, starających się dogonić je pod względem zróżniczkowanej struktury ekonomicznej. Stolice, które przez wiek XIX. mogły być uznane za siedliska przestarzałych form gospodarczych, z powrotem wysuwają się na czoło, jako wzory kultury materialnej. Przemysł średni, a nawet po części i drobny, odzyskuje prawo bytu dzięki udoskonaleniom technicznym i rozpowszechnieniu motorów elektrycznych, zasilanych z central miejskich, oraz dzięki wzmagającemu się zróżniczkowaniu potrzeb, którym tylko w wyjątkowych warunkach szczególnie dużego i pojemnego rynku (jak w Stanach Zjednoczonych) sprostać może wielka produkcja. Nowe gałęzie wytwórczości, produkujące coraz bardziej wyszukane artykuły spożycia, oraz maszyny i aparaty, których zastosowanie w życiu codziennym toruje sobie dopiero drogę (np. samochody, aparaty radiowe i t. p.), osiadają w pobliżu wielkich skupień zamożniejszych spożywców. W związku z tym zwrotem przemysłu frontem ku spożywcy — handel spychany do niedawna na plan dalszy przez wytwórczość, również zyskuje coraz bardziej na znaczeniu. Rosną wskutek tego wpływy większych ośrodków handlowych. Wreszcie w coraz bardziej złożonych warunkach gospodarowania, wobec konieczności coraz dalej idącej koncentracji wysiłków odbywa się wydatna centralizacja w zakresie dyspozycji ekonomicznej w punktach, w których najintensywniej pulsuje życie gospodarcze i polityczne kraju.
(…)
Przemysł Warszawy przed II wojną światową
Według statystyki za r. 1934 Warszawa liczyła 2.338, czyli 10,4% zakładów przemysłowych do VII kategorii włącznie, czynnych w całym kraju. W przedsiębiorstwach tych pracowało 56.800 robotników, t. zn. 10,5% ogółu zatrudnionych w Polsce z końcem tego roku). Do tego dochodzą warsztaty rzemieślnicze, należące do VIII kategorii. W 1932 roku było w Warszawie 6,6% wszystkich zakładów rzemieślniczych czynnych w kraju. Sama liczba tu jednak niewiele mówi, ponieważ są to przedsiębiorstwa większych rozmiarów, niżeli w pozostałych częściach kraju. Według statystyki z 1928 r. przypada na Warszawę 12,2% wykupionych świadectw rzemieślniczych, a 20% obrotów, stwierdzonych przez władze skarbowe.
Gdy jeszcze weźmie się pod uwagę cały okrąg warszawski w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, rozmiary ośrodka stołecznego wzrosną (ciągle w stosunku do całego kraju) dodatkowo o prawie 2% zakładów średnich i większych (t. j. liczących ponad 20 robotników), oraz 3,5% robotników Według tych obliczeń Warszawa i podstołeczne powiaty obejmowały ogółem około 13% większych zakładów przemysłowych i 12% ogółu zatrudnionych robotników. Okrąg warszawski zajmuje trzecie miejsce w rzędzie zwartych skupień przemysłowych w kraju po zagłębiu węglowym, oraz rejonie łódzkim.
Czynniki kształtujące strukturę przemysłową
Warszawa (będziemy brali nadal pod uwagę tylko obszar administracyjny stolicy) różni się zasadniczo od pozostałych okręgów przemysłowych swoją strukturą, nierównie gospodarczo bardziej złożoną i zróżniczkowaną. Wskutek tego wszelkie porównania ogólne mijają się z celem. Trzeba wejrzeć w poszczególne dziedziny produkcji i ich właściwości, aby w pełni zrozumieć swoiste znaczenie Warszawy w organizmie wytwórczym kraju.
Struktura gospodarcza Warszawy odbiega zasadniczo od układu stosunków w innych miastach przemysłowych, zbliża się natomiast do stolic prowincjonalnych, jak Poznań lub Kraków, choć wyprzedza je niejednokrotnie pod względem tętna oraz zróżniczkowania życia przemysłowego. Tętno to sprawia, że mimo rażącego w wielu dziedzinach zacofania w porównaniu z krajami wyżej gospodarczo rozwiniętymi, Warszawa posiada wiele cech pokrewnych ze stolicami Zachodu.
Przede wszystkim, w przeciwieństwie do ośrodków, wyrosłych z niewielkich osad czy miasteczek pod wpływem sił wytwórczych współczesnego maszynizmu, Warszawa była dużym miastem znacznie przedtem, zanim stała się siedliskiem niektórych gałęzi przemysłu fabrycznego. Większość wielkich stolic europejskich miała za sobą długą historię rozwoju gospodarczego dzięki temu, że wcześnie wykształciły się w nich skupienia najbogatszych odłamów społeczeństwa. W tych tylko miastach mógł powstać obszerny stosunkowo rynek dla miejscowego rzemiosła. Tu też rozwijają się następnie te dziedziny wytwórczości, które wyrastają bezpośrednio z przemysłu rękodzielniczego, a więc produkcja odzieży, obuwia, artykułów zbytku, a także przemysły mechaniczne, które zależą od wykwalifikowanej w rzemiośle siły roboczej tak silnie, jak żadne bodaj inne dziedziny produkcji wielkokapitalistycznej.
Warszawa u schyłku Rzeczypospolitej była jedynym miastem, które posiadało żywsze tętno życia gospodarczego. Rzemiosło rozwijało się pomyślnie dzięki licznej klienteli magnackiej i szlacheckiej. Według spisu z 1792 r. na 48.476 osób zawodowo czynnych, przypada samodzielnych w przemyśle 5.404, a służby i czeladzi 12.047, razem 17.451 czyli 36% mieszkańców, wykonywujących jakieś zajęcie.
Rzemiosła, uprawiane wówczas w Warszawie, posiadały charakter wybitnie konsumpcyjny, względnie zbytkowy: szewstwo, krawiectwo, piekarstwo, jubilerstwo i t. p. Do chwili obecnej w dziedzinach tych utrzymuje się jeszcze charakter wytwórczości rozdrobnionej (pewna koncentracja zauważyć się daje co najwyżej w organizacji zbytu przez wkroczenie chałupnictwa). Brakowało Warszawie tych podniet dla wczesnego rozwoju przedsiębiorstw większych, jakich niektórym wielkim miastom dostarczało dogodne położenie handlowe, przede wszystkim port. Do rzędu tych miast zaliczyć można na przykład Londyn. Niemniej przemysł na wielką skalę nie gościł zbyt długo i w stolicy Wielkiej Brytanii. Rzecz znamienna, że utrzymały się ostatecznie głównie te działy wytwórczości, które niejako tkwiły w charakterze gospodarczym tej wielkiej metropolii, a więc przemysły, związane z potrzebami zamożnego rynku miejscowego.
Przemysł włókienniczy, owa forpoczta wielkiego kapitalizmu w wytwórczości, omijał na ogół stolice Europy zachodniej. W dążeniu do zdobycia mało kosztownego robotnika i uniknięcia ograniczeń cechowych, a także w celu uzyskania taniej przestrzeni i wody, osiadł na odludziach, zdała od większych skupień ludności. W Polsce o rozmieszczeniu tego przemysłu rozstrzygały jeszcze czynniki natury specjalnej, a mianowicie polityka osiedleńcza rządu Królestwa Polskiego, który sprowadzał rzemieślników – kolonistów z ziem niemieckich do bliżej stosunkowo położonych granicy pruskiej nowych osiedli w dobrach koronnych. W Warszawie fabryki włókiennicze nigdy nie zdołały zapuścić mocniejszych korzeni. Nawet zakłady, eksploatujące wynalazek Girarda, tylko czasowo zabawiły w Marymoncie, po czym przeniosły się do z góry upatrzonych terenów koło Guzowa (obecny Żyrardów).
Czynniki historyczne układały się więc w ten sposób, że rzemiosło i przemysły, wyrastające bezpośrednio z rzemiosła (jak zakłady mechaniczne), znajdowały w Warszawie pewne oparcie tradycyjne, najważniejsze zaś gałęzie przemysłu wielkokapitalistycznego trzymały się zdała od Warszawy.
Nie bez znaczenia było w tym względzie położenie geograficzne Warszawy. Oddalona od zagłębia węglowego i od okręgów, obfitujących w surowce, minerały,
Drzewo i ziemiopłody, Warszawa nie mogła stać się siedzibą przemysłu ciężkiego i niektórych gałęzi przemysłu obróbczego. Stolica leży nieco na uboczu od zasadniczej osi polskich okręgów przemysłowych, przebiegającej od Śląska do Bałtyku. Natomiast jako węzeł kolejowy, położony w stosunkowo dogodnej odległości od różnych punktów kraju i zagranicy, ma ułatwiony dowóz lekkich a wysokowartościowych, różnorodnych surowców i półfabrykatów najrozmaitszego pochodzenia. Sprzyja to rozwojowi przemysłów, opartych na wielu składnikach fabrykacji o małej objętości, a kosztownych w stosunku do wagi.
Wchodzą tu również w grę przemysły uszlachetniające wyroby już prawie gotowe (np. futra), względnie składające przygotowane już części, które co- najwyżej uzupełnia się tylko na miejscu (np. składanie części samochodów, przywożonych z zagranicy).
Powstaje pomyślna atmosfera rozwoju i dla takich przemysłów, w których ilość spotrzebowanego węgla nie bywa zbyt wielka, natomiast większe zastosowanie znajduje energia elektryczna, której koszty wytwarzania dla celów przemysłowych obniża znacznie skupienie konsumentów światła.
Wysoka cena ziemi w miastach wielkich, zwłaszcza stołecznych, od- dawna już gęsto zaludnionych, sprawia, że nie mogą utrzymać się w ich murach zakłady większych rozmiarów. W Londynie na przykład daje się zauważyć już od lat kilkudziesięciu proces wypychania fabryk przez domy mieszkalne dla warstw uboższych. Tylko drobne warsztaty zdolne są utrzymać się w dzielnicach gęściej zabudowanych. Warszawa ściśnięta pasem fortów i rogatkami, pozbawiona przestrzeni w śródmieściu, wytwarzała jednak dokoła siebie przedmieścia przemysłowe: Wolę, Mokotów, Pelcowiznę, Brudno, Targówek, w których wolnej ziemi było dużo, miasto bowiem nieśmiało tylko i to wzdłuż nielicznych gościńców wysuwało się poza rogatki. Niemniej słabo rozwinięta sieć kolejowa, odległości od stacji towarowych i brak bocznic sprawiały, że dla większych przedsiębiorstw pozostawały do rozporządzenia tylko niewielkie stosunkowo tereny. Nie zachęcało to oczywiście większych zakładów do ściągania w okolice Warszawy.
W Warszawie osiadały przede wszystkim te przedsiębiorstwa, które nie potrzebowały dowozu zbyt wielkich ilości ciężkiego surowca i paliwa koleją. Skupiały się na krańcach miasta (w jego granicach przedwojennych), oraz na bliższych przedmieściach). Tak rozwinął się np. Mokotów, oddalony od wszystkich dworców, jako skupienie średnich rozmiarów przedsiębiorstw przemysłu chemicznego i warsztatów mechanicznych.
Z chwilą wcielenia przedmieść do stolicy (w r. 1916) rozszerzono sieć komunikacji miejskiej. W związku z tym, a zwłaszcza z powstałą po wojnie tendencją do zamieszkiwania na krańcach miasta, zarówno ceny terenów, jak opodatkowanie ich wzrosło, czyniąc nieopłacalnym na peryferiach przemysł, wymagający większej przestrzeni. Rozpoczyna się ucieczka ze stolicy tych zwłaszcza przedsiębiorstw, które rozbudowują się i otwierają nowe oddziały. Również większe nowopowstające zakłady obierają siedziby poza granicami miasta, w osiedlach podmiejskich. Przykładów można by tu przytoczyć bardzo wiele, a więc: Ursus, Skoda, P. Z. L., Kabel, Ultramaryna i t. d.
Emigracja ta dotyczy jeszcze głównie większych zakładów. Mniejsze fabryczki i warsztaty motorowe, a zwłaszcza rękodzielnicze, ociągają się na ogół z wędrówką poza miasto. Mimo zwartej zabudowy kamienicami wielopiętrowymi, w Warszawie pozostawało zawsze sporo przestrzeni, którą można było zużytkować w celach przemysłowych. Warsztaty rozlokowały się po głębokich podwórzach długich a wąskich posesji warszawskich. Kształt tych nieruchomości, niedostosowany do wymogów nowoczesnej urbanistyki, wskutek źle wytyczonej sieci ulicznej, uniemożliwiał lepsze wykorzystanie terenu. Wznoszono więc szopy lub niewielkie oficynki, w których zagnieździły się przedsiębiorstwa przemysłowe.
Regulacja miasta, a zwłaszcza wprowadzenie ograniczeń co do rozbudowy przemysłu w śródmieściu, wyznaczenie zaś tylko nielicznych stref, gdzie przedsiębiorstwa wytwórcze będą mogły powstawać bez trudności i skrępowań (co do hałasu, wyziewów i t. p.) wpływa na usunięcie wielu szczególnie uciążliwych dla otoczenia warsztatów z dogodnych ze względów handlowych siedzib bliżej centrum miasta. Inne znowu, z powodu wymienionych restrykcji, nie mogą się rozwijać i powiększać, jeśli nawet nie grozi im eksmisja.
Na krańcach miasta natomiast wzrost cen ziemi w strefach dla przemysłu dostępnych pozwala utrzymać się tylko przedsiębiorstwom dobrze rentującym i wytwarzającym towar szczególnie cenny w stosunku do zajmowanej przestrzeni. Nie ulega przeto wątpliwości, że i tu uregulowanie zabagnionej przez lata braku kontroli publicznej rozbudowy miasta wpłynie na eliminację przemysłów, które nie znajdują szczególnie sprzyjających warunków rozwoju w Warszawie. Jedne zlikwidują się zupełnie, inne usuną się poza granice miasta, inne wreszcie przeniosą się do dalej położonych ośrodków przemysłowych. Proces ten dopiero się rozpoczyna, niemniej pierwsze objawy już występują.
Cena ziemi obok wysokiego poziomu opodatkowania oraz kosztów robocizny sprawia, że przemysł emigruje ze skupień miejskich. Przemysł włókienniczy prędko stosunkowo opuścił Berlin; w wędrówce za tanim robotnikiem zawadził o małe miasteczka Marchii, poczerń wyprowadził się do Saksonii i na Śląsk. Zakłady mechaniczne przeniosły się do okolic podmiejskich (Lichtenberg, Charlottenburg), następnie wzdłuż linii kolejowych do Spandau, Tegel i t. d. (J. Schimmel: Miejska renta gruntowa. Poznań 1933, 116). Przemyśl londyński począł opuszczać dzielnicę wschodnią (East End) już w drugiej połowie XIX wieku, ustępując miejsca drobnym warsztatom. W New Yorku w południowej części wyspy Manhattan (śródmieście) w latach 1900 — 1922 przybyło 44.8% pracowników najemnych, podczas gdy w promieniu 20 mil ang. od centrum 119.4% (R. Haig: Towards Understanding Metropolis. Quarterly Journal of Economics, 1926, 409). Przy wzroście ludności (1920 1930) o 25.7% New \ork notuje (1919—1929) spadek robotników przemysłowych o 11.3% (Mc. Kenzie, j. w., 56).Natomiast warunki dla rozwoju najdrobniejszych warsztatów, zwłaszcza nie wnoszących hałasu, ani nie zanieczyszczających powietrza, pozostają nadal pomyślne. Inspekcja budowlana nie wkracza do izb mieszkalnych, gdzie się warsztaty gnieżdżą. Na krańcach miasta i na przedmieściach przy szybkim i chaotycznym na ogół tempie rozbudowy znajdują one również wiele tanich pomieszczeń, bodaj i w punktach, w których ceny ziemi są dość już wygórowane. A nawet może właśnie szczególnie w tych punktach, tu bowiem przy zabudowie ostatecznej opłacają się tylko budowle duże i kosztowne, w braku zaś kapitału wznosi się prowizoryczne szopy i małe domki, w których czasowo osiada drobny handel i rzemiosło, nie podlegające ograniczeniom inspekcji budowlanej.
W ten sposób równolegle z selekcją w zakresie przedsiębiorstw rozmiarów średnich i wyrugowaniem producentów artykułów mało cennych w drobnym przemyśle, utrzymują się nadal dogodne warunki dla najmniejszych warsztatów rzemieślniczych, czy to samodzielnych, czy zupełnie sproletaryzowanych, więc chałupniczych. Warunki terenowe i zabudowy każdego wielkiego miasta oddziaływają zazwyczaj w tych właśnie rozbieżnych zgoła kierunkach.
Stosunki, panujące na stołecznym rynku pracy sprzyjają rozwojowi przemysłów, w których wiadomości fachowe odgrywają większe znaczenie.
Przede wszystkim szczególnie liczna jest w Warszawie kategoria pracowników umysłowych, zwłaszcza techników. Według spisu ludności z 1931 pracownicy umysłowi stanowili w stolicy 8% ogółu osób, zatrudnionych w przemyśle (1921 — 6,9%), gdy np. w Wilnie 3,8%. W zakładach przemysłowych od VII kategorii wzwyż znajdowało w Warszawie (w 1934) zatrudnienie 16,9% pracowników umysłowych w przemyśle z całego kraju, podczas gdy tylko 10,5% robotników. Zwłaszcza w najwyżej stojących pod względem organizacyjnym przemysłach metalowym, chemicznym i graficznym personel techniczny jest licznie reprezentowany.
Trzeba pamiętać, że Warszawa jest głównym ośrodkiem szkolnictwa technicznego na poziomie średnim i wyższym. Absolwenci uczelni warszawskich chętnie pozostają w stolicy. Dotyczy to zarówno inżynierów z dyplomami politechnicznymi, jak i wychowanków szkół i kursów technicznych. Otóż w 1933/34 Warszawa skupiała 60% studentów politechnik krajowych (poza warszawską istnieje zresztą tylko jedna — lwowska, tudzież Akademia Górnicza w Krakowie), oraz 43,7% słuchaczy wszystkich szkół i kursów technicznych t. zw. o wyższym poziomie, czynnych w kraju. W tych warunkach zapotrzebowanie na siły fachowe, odpowiednio przygotowane, łatwo może być zaspokojone na terenie stolicy.
Liczny jest również w Warszawie zastęp robotników wykwalifikowanych, posiadających dobrą znajomość fachu, oraz przeszkolenie (jak dotychczas głównie praktyczne) znacznie na ogół wyższe, niż w innych częściach kraju. Na takim wykwalifikowanym rzemieślniku fabrycznym, monterze, rękodzielniku opierają swoje istnienie w Warszawie przemysły przeróbki metali, maszynowy, elektrotechniczny, po części drukarski i odzieżowy. Oto np. według spisu 1921 w warszawskim przemyśle odzieżowym było 69,8% rzemieślników i robotników wykwalifikowanych z pośród zatrudnionych pracowników fizycznych, w budowlanym 69,3%, w maszynowym i elektrotechnicznym — 62,5%.
Z drugiej jednali strony wysokie płace działają przyciągająco na robotników. Skłaniają do napływu do stolicy zarówno siły niewykwalifikowane (znajdujące na ogół w przemyśle warszawskim mało pola do pracy)[2]), jak i rzemieślników, czeladników, pracowników na półkwalifikowanych, którzy przyczyniają się do pomnożenia szeregów sproletaryzowanego rzemiosła.
Dodajmy, nawiasem, że czynnik narodowościowy wywarł w tym wypadku wpływ zasadniczy na kształtowanie się rynku pracy. Część ludności żydowskiej, która nie znajduje zatrudnienia w handlu i przewozie, trzyma się zajęć rzemieślniczych i unika przemysłu fabrycznego. Z pośród niej rekrutują się chałupnicy, względnie robotnicy drobnych warsztatów’.
Przemysły, w których siły niewykwalifikowane przeważają, są nieliczne. Do nich należy z wyżej stojących organizacyjnie przede wszystkim przemysł chemiczny. Według spisu powszechnego z 1921 r. 91,5% robotników w warszawskim przemyśle chemicznym nie posiadało żadnych specjalnych kwalifikacji, podczas gdy w metalowym tylko 49%, w odzieżowym i galanteryjnym 22% (Wyniki spisu z 1921, 91). Z drugiej strony w przemyśle chemicznym warszawskim w 1934 wypadało na każdych 100 robotników 32 pracowników umysłowych, podczas gdy w całym kraju 17, we wszystkich gałęziach przemysłu przetwórczego w Polsce 12, w Warszawie 19. (Statystyka Przemysłowa za 1934, Statystyka Polski, zesz. C. 34, str. 2—12). wypadku wpływ zasadniczy na kształtowanie się rynku pracy. Część ludności żydowskiej, która nie znajduje zatrudnienia w handlu i przewozie, trzyma się zajęć rzemieślniczych i unika przemysłu fabrycznego. Z pośród niej rekrutują się chałupnicy, względnie robotnicy drobnych warsztatów’. Londyn i New York, po części Berlin, zawdzięczają swoje stanowisko, jako ośrodki przemysłu odzie
Kwalifikacje warszawskiego pracownika przemysłowego są na ogół wysokie. Przemysł jednak musi ponosić ciężary stąd płynące, godząc się z wyższym stosunkowo poziomem plac. Różnice w wysokości płacy roboczej w Warszawie w porównaniu z całym krajem są uderzające (tabl. 1). W sierpniu 1934 przeciętny zarobek tygodniowy na robotnika w wielkim i średnim przemyśle przetwórczym wynosił w całym kraju zł. 26,74, w Warszawie zł. 38,14, w województwie Śląskiem zł. 32,38, w wojew. łódzkim zł. 26,83. Część różnicy wysokości zarobków niwelują wyższe koszty utrzymania w stolicy. Nawet po uwzględnieniu tej rozpiętość między Warszawą a prowincją, rozpiętość, która znajduje uzasadnienie w skupieniu w stolicy wysokowartościowego elementu robotniczego.
Tablica 1.
Wypłaty brutto na dniówkę robotniczą w r. 1934.
|
Źródło: Statystyka przemysłowa za r. 1934. Statystyka Polski, zesz. C 34, str. 2—15.
Wynikałoby z tego, że na gruncie warszawskim mogą się utrzymać: a) te przemysły, w których robocizna nie odgrywa większego znaczenia w kosztach produkcji,
- a) więc operujące przede wszystkim surowcem i materiałami pomocniczymi wysokowartościowymi;
- b) takie działy produkcji, w których siły wysoce wykwalifikowane są tak niezbędne, że nawet znaczna zwyżka kosztów własnych nie zachwieje kalkulacji.
- c) przemysły stosujące w działaniach wymagających najwięcej siły rąk ludzkich, mechanizację;
- d) wreszcie te rodzaje wytwórczości, które posiadają na rynku miejskim pewnego rodzaju monopol, jak rzeźnictwo, piekarstwo, budowa domów i t. d.
Pierwsze trzy kategorie nadają przemysłowi warszawskiemu piętno wysokiej jego klasy.
Z drugiej strony na gruncie z dawna istniejącego rzemiosła poczyna narastać organizacja wytwórczości artykułów odzieży, rozproszkowana między mnóstwo samodzielnych i na pół samodzielnych warsztatów. Warunki pracy są bardzo ciężkie, płace głodowe. Wyznacza je ostre współzawodnictwo. Współzawodnictwo to mnoży również produkcję tandety, tak jaskrawo odbijającej od wysokiej wartości produkcji warsztatów wyspecjalizowanych, posługujących się pracą stosunkowo dobrze wynagradzanych fachowców. Dla uniknięcia nieporozumień zaznaczmy, że ta tandeta warszawska nie jest przeważnie gorsza od wytwarzanej w innych ośrodkach, często nawet stoi na nierównie wyższym poziomie pod względem użytego surowca, wykończenia i towaru.
Warunki, istniejące na rynku pracy, dokonują również na terenie stolicy specyficznej selekcji: przyczyniają się do ostania się najlepszych i najgorszych warsztatów pod kątem widzenia organizacji wytwórczości.
Z kolei zajmę się sprawą kapitału, zaangażowanego w przemyśle, oraz dostępnego dla przemysłowców warszawskich w postaci kredytu.
Zagadnienie to trudno ująć w płaszczyźnie statystycznej. Gdyby nawet dało się obliczyć globalną sumę inwestycji w przemyśle warszawskim, to i tali nie mielibyśmy odpowiedzi na pytania, o które tu chodzi, a które ogniskują się dokoła sprawy czynników sprzyjających rozwojowi pewnych gałęzi wytwórczości w stolicy. Inwestycje już przeprowadzone mają oczywiście swoistą siłę bezwładu, utrzymującą w danej miejscowości przedsiębiorstwa, które w chwili obecnej już by tu nie osiadły. W okresach chaotycznego rozwoju powstało w Warszawie mnóstwo takich przedsiębiorstw, które od tego czasu straciły rację bytu. Jeśli utrzymują się przy życiu, to tylko dzięki martwocie gospodarczej lepiej wyposażonych w walory naturalne okolic kraju.
Pod kątem analizy obecnych warunków dla rozwoju przemysłu w badanem skupieniu rozstrzygającym jest zagadnienie rentowności. Rentowność bowiem prowadzi do lokowania nadwyżek dochodów przez przedsiębiorców, bądź do dalszych inwestycji wolnych kapitałów z zewnątrz.
Posiadamy jedynie bardzo niepełne i to raczej orientacyjne materiały w tej dziedzinie, oparte na statystyce podatkowej z 1928 (tabl. 2). „Zyskowność” obliczona jest tu w stosunku do obrotu, a nie w stosunku do włożonego kapitału (co zresztą nie wydaje się możliwym do zbadania w skomplikowanych warunkach inwestycji kapitałowych). Wskutek tego przedsiębiorstwa, mające bardzo znaczny obrót i dbające o utrzymanie wysokości tego obrotu, choćby kosztem obniżenia stopy zysku, będą wykazywały niższą „zyskowność’’. To samo wystąpi wówczas, gdy w grę wejdą utwory wysokiej wartości. Weźmy przykład hipotetyczny. Ktoś umieszcza w przemyśle 1000 zł. Produkuje towar tani, na tanich surowcach oparty. Obrót roczny wynosi 1000 zł., zysk 100 zł., a więc „zyskowność” — 10%. Przy produkcji artykułów wysoko cennych i przy zwiększeniu transakcji obrót może wzrosnąć 10-krotnie do 10.000 zł. ,zysk dwukrotnie do 200 zł. „Zyskowność” spadnie do 2%. W rzeczywistości
Tablica 2.
Rentowność przemysłu i rzemiosła w całej Polsce i w Warszawie w r. 1928.
|
Źródło: Obciążenie państwowymi podatkami bezpośrednimi w 1928, str. 200 — 373. |
dochód od kapitału będzie w pierwszym wypadku tylko 10%, gdy w drugim 20%.
Wziąłem tu umyślnie przykład bardzo rażący. Przypuszczam jednak, że rzuca on -snop światła na dane tablicy 2. „Zyskowność” w Warszawie jest niższa przede wszystkim w tych przemysłach, które posiadają w stolicy znacznie większe obroty, a więc w elektrotechnicznym, spożywczym, budowlanym, poligraficznym. Do tego dojść jeszcze może większa cenność wytwarzanych artykułów w danej gałęzi wytwórczości stołecznej w zestawieniu z innymi ośrodkami kraju. Występuje to poniekąd w przemyśle konfekcyjno-galanteryjnym, oraz w rzemiośle odzieżowym.
Natomiast stopa podatku dochodowego wykazuje wyższy poziom dochodowości. Płynie on oczywiście przede wszystkim z tego, że przedsiębiorstwa warszawskie, zarówno przemysłowe, jak rzemieślnicze, są większe od przeciętnych w całym kraju. Przypuszczalnie jednak nie tyle większe pod względem zainwestowanych kapitałów, lecz przede wszystkim wartości obrotów i tempa, w jakiem obroty się dokonują.
Statystyki, jak już zaznaczyłem, nie dają w tym względzie jasnych wskazówek, raczej podsuwają pewne hipotezy. A mianowicie, że w stolicy działa silne współzawodnictwo, obniżające poziom zysków w stosunku do obrotu w ten sposób, że opłaca się zakładać tylko przedsiębiorstwa: a) takie, w których obrót jest szybki, to znaczy towar wytwarza się i sprzedaje wiele razy do roku; b) takie, które wytwarzają artykuły wysokiej wartości i z których zysk, nawet realizowany rzadko, t. j. w dłuższych odstępach czasu, jest stosunkowo wysoki (zresztą nie w stosunku do obrotu, bo ten może opierać się na kredycie, ale w stosunku do kapitału).
Słowem kapitał w stolicy będzie napływał bądź do przemysłów masowego spożycia, bądź do wytwórczości precyzyjnej i luksusowej. Sprawę tę omówię jeszcze nieco szerzej w związku z zagadnieniem wpływu rynku zbytu na różne gałęzie wytwórczości w Warszawie.
Zagadnienie kredytu jest w Warszawie bez porównania prostsze, niż na prowincji wobec tego, że stolica jest zbiornikiem kapitałów i dyspozycji kredytowej w skali ogólnokrajowej, o czym będzie jeszcze mowa. Stolica jest również miastem bogatym (w stosunku do reszty kraju). O gotówkę tu stosunkowo łatwo wobec znacznego nagromadzenia kapitałów płynnych na miejscu. Drobna wytwórczość z mniejszym trudem znajdzie poparcie kredytowe, niż na prowincji, jeśli nie ze strony banków, to osób prywatnych.
Warszawa jest skupieniem, w którem posiadacz drobnego kapitaliku posiada większe szanse wybicia się jako przemysłowiec, niż w innych okręgach kraju. Wpływa na to tętno obrotu gospodarczego, dozwalające na pełniejsze wykorzystanie małych kapitałów, oraz większa łatwość uzyskania pomocy kredytowej.
Ten stan rzeczy znajduje wyraz w strukturze przemysłu. Przeciętnie na 1 zakład średniego i większego przemysłu przypadało w Warszawie w 1933 r. 71 robotników, w całej Polsce — 89. Zakłady, zatrudniające 200 i więcej robotników, stanowią 5.3% ogółu warszawskich, gdy w kraju całym odsetek ten sięga 9.2%.
Z drugiej strony, rzecz oczywista, że jeśli porównamy cały przemysł nie tylko większy i średni, a zwłaszcza rzemiosło, okaże się, iż największa ilość bardzo drobnych warsztatów będzie gnieździła się po miasteczkach prowincjonalnych.
Zakłady rzemieślnicze są więc nieco większe od przeciętnych rozmiarów przedsiębiorstw tych w całej Polsce. W 1929 r. w Warszawie mieściło się 13.3% ogółu zakładów, objętych statystyką skarbową w kraju. Opłacały 21.6% podatku obrotowego, a 23.3% podatku dochodowego.
Tablica 3.
Wielkość przedsiębiorstw przemysłowych w Warszawie w porównaniu z całym krajem, na podstawie statystyki Inspekcji Pracy za r. 1933.
|
Źródło: Inspekcja Pracy w 1933, str. 57.
w zestawieniu z całym krajem według kategorii (stan na 30.VI. 1935).
Kategorie świadectw | % świadectw wykupionych w Warszawie |
Ogółem . . . | 7.6 |
1 . . . | 5.2 |
11 . . . | 5.2 |
111 .. . | 11.1 |
IV . . . | 14.4 |
V . . . | 14.6 |
VI . . . | 6.2 |
VII .. . | 12.7 |
VIII . . . | 7.2 |
Źródło: Wiadomości Statystyczne, zesz. 24/1935, str. 475
Jak wynika z tablic 3 i 4, najcharakterystyczniejsze dla stolicy są nie wielkie fabryczki, liczące ponad 10, a mniej niż 50 robotników ). Pod względem zatrudnienia w przemyśle, zwanym „większym”, t. j. od V kategorii świadectw wzwyż, Warszawa stoi na pośrednim stanowisku między ośrodkami fabrycznymi a większymi miastami o zrębie wyłącznie niemal rzemieślniczym (tabl. 5).
Podział robotników według kategorii przedsiębiorstw, na podstawie danych spisu powszechnego z 1931 r.
…
Kalegoria przedsiębiorstw |
Warszawa | Kraków | Lwów | Wilno | Katowice | Chorzów |
Przedsiębiorstwa wielkie i średnie (I—’V kat.) . . | 32.5 | 35.8 | 19.1 | ll.l | 65.6 | 74.1 |
Przedsiębiorstwa drobne (VI—VII kat.)……………. | 7.0 | 12.2 | 9.0 | 6.8 | 5.8 | 3.6 |
Warsztaty rzemieślnicze | 60.5 | 52.0 | 71.9 | 82.1 | 28.8 | 22.3 |
Źródło: Wiadomości Statystyczne, dodatki do zesz. 35 i 36 1935, i 1 i 2/1936.
Podobnie układają się stosunki w Berlinie. Oto podział zakładów oraz pracowników w nich zatrudnionych według wielkości przedsiębiorstw w dn. 16.VI.1933 (Statistisches Jahrbuch der Stadt Berlin, 1934, str. 98).
Tablica 6.
Stanowisko społeczne osób zawodowo czynnych w przemyśle warszawskim w 1921 i 1931.(w odsetkach ogółu zawodowo czynnych)
|
Źródła: Wyniki spisu powszechnego z 1921 na terenie Warszawy str. 90, i dodatek do Nr. 36/1935 Wiadomości Statystycznych.
Ostatnie lata przyniosły również pewną koncentrację przedsiębiorstw). Widać to wyraźnie ze statystyki stanowiska społecznego osób, czynnych w przemyśle w 1921 i w 1931 (tabl. 6). Liczba t. zw. „samodzielnych, zatrudniających obce siły robocze” zmalała w stosunku do ogółu pracujących w przemyślę prawie dwukrotnie w ciągu dziesięciolecia. Zwłaszcza jaskrawo zaznacza się ów proces w takich gałęziach, jak przemysł chemiczny, gdzie odbywa się szybko ewolucja od małego laboratorium do fabryki. W całym przemyśle wzrasta liczba pracowników zależnych, a więc robotników i chałupników, oraz pracowników umysłowych.
Niemniej owa koncentracja kapitałów zdaje się nie dotykać rzemieślników drobnych, niezatrudniających obcych sił roboczych, korzystających co- najwyżej z pomocy rodziny. Wyraźny wzrost ich liczby daje się zauważyć w przemyśle metalowym, jak również i w odzieżowym. W 1931 aż 30.8% osób, pracujących w drobnym przemyśle, stanowią tacy samodzielni rzemieślnicy. W przemyśle odzieżowym statystyka z 1926 (bodaj że niepełna, gdy w grę wchodzą drobne warsztaty rzemieślnicze) stwierdziła, że z górą 3/4 zatrudnionych pracuje w rzemiośle. W szewstwie stosunek ten dochodzi do 84.4%. Warsztaty stolarskie, obróbka metali szlachetnych, a nawet przerób skór tkwią jeszcze niesłychanie głęboko w organizacji rzemieślniczej. Spis przemysłowy z 1926 r. wykazał nadto bardzo niski poziom motoryzacji warsztatów drobnych. Oczywiście od tego czasu stosunki uległy pewnej zmianie na lepsze. Sprzedaż prądu elektrycznego dla celów napędowych wzrosła z 23.523 tys. kilowatogodzin w 1926 r. do 36.644 tys. w 1929 r. (po czym nieco spadła — do 31.026 tys. w 1933 r.
Między 1926 a 1935 liczba liczników do prądu, zużywanego jako siła napędowa, wzrosła z 4188 do 6637, a więc o 50,4%. Wzrost ten zależy ściśle od przebiegu koniunktury gospodarczej. Oto np. w 1926 ubyło 3,4% liczników, w 1927 przybyło 9%, w 1928 aż 11%. Ostatnie jednak lata wykazują tendencję do dosyć równomiernego wzrostu: nawet ostry kryzys nie zdołał zabić całkowicie postępów elektryfikacji.
Oczywiście nie da się powiedzieć, w jakim stosunku wzrost liczby motorów elektrycznych rozkłada się między fabryki i warsztaty, które zastępują motory parowe i spalinowe napędem elektrycznym, oraz między warsztaty
Tablica 7.
Stan koncentracji poszczególnych gałęzi wytwórczości na podstawie spisu przemysłowego z 1926.
|
Źródło: Wyniki spisu zakładów rzemieślniczych i przemysłowych w Warszawie z 1926, 1930, str. 5.
ręczne. Jeśliby nawet przypuścić, że cały przyrost wypada na warsztaty ręczne, to owe 2449 nowo zainstalowanych liczników od 1926 stanowi ułamek 16.611 przedsiębiorstw rękodzielniczych, których istnienie stwierdził spis przemysłowy z przed lat dziesięciu, spis, który nie jest bynajmniej pełny w tym zakresie.
Stosunki od 1926 r. uległy więc niewątpliwie znacznej poprawie. Nie znaczy to jednak, by zacofanie zmniejszyło się wydatnie. Brali śmiałej polityki elektryfikacyjnej utrzymywał marazm w dziedzinie rzemiosła, nie pozwalając bardziej przedsiębiorczym majstrom na zelektryfikowanie tanim kosztem swoich warsztatów i stworzenie zdrowej konkurencji zacofanemu rękodzielnictwu.
Z powyższymi zastrzeżeniami co do zmian, zaszłych w międzyczasie, wracam do danych z 1926 r. Otóż z pośród wszystkich zakładów, liczących mniej niż 5 robotników, tylko 7.5% posiadało motory (w przemyśle maszynowym i elektrotechnicznym odsetek ten wzrasta do 46.9%, w przedsiębiorstwach, zatrudniających od 5 do 9 robotników — 38.2% (w przemyśle metalowym
75%, maszynowym 87%), w przedsiębiorstwach od 10 do 19 robotników’ — 65.1%.
Najdrobniejsze warsztaty, których instalacja nie pociąga żadnych prawie kosztów za sobą, obsługiwane wyłącznie niemal pracą rąk właściciela, wyrastają w okresach gospodarczo pomyślnych znacznie szybciej w stolicy, niż gdziekolwiek indziej, wobec większej znacznie łatwości wybicia się sprytniejszych pracowników zależnych. Sprzyja temu szczególnie bezpośrednia bliskość obszernego i zamożnego rynku zbytu (przy dużej jeszcze anarchii, panującej u nas na tym rynku, podczas gdy na Zachodzie rosnąca centralizacja handlowa coraz bardziej utrudnia byt drobnego przedsiębiorstwa).
Niemniej w dobie kryzysu i bezrobocia powiększa się również liczba nowo założonych drobnych warsztacików w stolicy, czy w okolicach podmiejskich. Dla bezrobotnych czeladników i chałupników miejscowych, jak również i przybyszów, zwabionych nadzieją znalezienia jakiejś pracy w wielkim mieście, jest to często jedyna deska ratunku. Izba Rzemieślnicza w Warszawie obliczała w 1932 r. liczbę warsztatów’ nielegalnych na 25.000. W samem cholewkarstwie na 800 legalnych przedsiębiorstw oceniano liczbę nielegalnych na 3.000. W kamasznictwie przed wojną Warszawa liczyła 300 warsztatów, w 1927 r. — 1.200, po czym jeszcze nastąpił dalszy wzrost.
Warszawa jest ośrodkiem gospodarczym, w którym kapitał własny jest prawdopodobnie znacznie mniej ważnym czynnikiem w produkcji, niż w ja kimkolwiek innym skupieniu przemysłowym. Obrót jest stosunkowo szybki, kredyt przy dużym nagromadzeniu płynnych kapitałów znacznie dostępniejszy, niż na prowincji.
Jednostki przedsiębiorcze, choćby pozbawione zupełnie własnych środków’, mogą utrzymać się na powierzchni życia w warunkach, w których by nie zdołały tego dokonać w środowiskach prowincjonalnych. Wszystko to sprawia, że drobne, zacofane technicznie przedsiębiorstwa zdolne są wytrwać.
Z drugiej strony mogą powstawać nowe nieuruchomione jeszcze nigdzie w kraju rodzaje produkcji, które w Warszawie pojawiają się, jak balony próbne, organizują rynek dla nowego towaru, po czym bądź rozwijają się małe fabryczki na miejscu, bądź wędrują na prowincję, gdzie znajdują lepsze warunki.
Jednym z rozstrzygających czynników’ przy lokalizacji przemysłu jest miejscowy rynek zbytu. Mimo udogodnień przewozowych koszty transportu, przeładunku i opakowania, jako też ryzyko przy artykułach łatwiej ulegających zniszczeniu, czy zepsuciu, są tak wielkie, że przemysł, oparty codzienne spożycie liczniejszych rzesz ludności, trzyma się zawsze w pobliżu wielkich skupień.
Oczywiście w miarę rozwoju produkcji może rozszerzyć zasięg swojego zbytu na kraj cały, a nawet więcej sprzedawać na rynku pożar miejscowym. Niechętnie jednak rozstaje się z wielkim miastem, to bowiem stanowi jego zasadniczą sferę wpływów. Wobec wyższej stosunkowo zamożności mieszkańców stolicy, słabsza będzie na przykład groźba załamania w razie kryzysu. Rynek miejscowy jest niejako pomostem w próbach opanowania rynku ogólnokrajowego.
Do wojny Warszawa, jak cale zresztą Królestwo Polskie, była ściśle związana z rynkiem rosyjskim. Po wojnie zamknął się on dla wyrobów warszawskich całkowicie. Przemysł stołeczny zwrócił się do rynku wewnętrznego osiągnął na nim przewagę w zakresie mnóstwa artykułów. Przede wszystkim dzięki podjęciu wytwórczości różnych rodzajów produktów, których dowóz z zagranicy został utrudniony przez politykę celną Państwa. Dotyczy to zwłaszcza artykułów precyzyjnych i przedmiotów zbytku i mody. Warszawski przemysł perfumeryjno – kosmetyczny śmiało współzawodniczy z produkcją niemiecką i francuską. Dodajmy, że ośrodek warszawski należy do najbardziej zrośniętych z rynkiem krajowym: na wywóz nic prawie nie wytwarza. W 1927 r. stolica uczestniczyła zaledwie w 1.2% w wywozie artykułów gotowych z Polski zagranicę.
W związku ze szczególnymi warunkami rynku stołecznego rozwijają się następujące typy przemysłów:
- Takie, które opierają swe istnienie na codziennym zużyciu wytworów przez szerokie masy ludności, a więc wyrób artykułów spożywczych, odzieżowych, mydlarskich, aptekarskich (por. tabl. 12) i t. p.
- Zwłaszcza przemysły, zaspakajające potrzeby bardziej wyszukane będą się skupiały w stolicy. W grę tu wchodzą, obok pojemności rynku, także różne tajemnice produkcji, patenty, robotnik czy technik szczególnie wykwalifikowany i t. p. Dlatego Warszawa jest głównym ośrodkiem przemysłu farmaceutycznego (wyrosłego w dużym stopniu z laboratoriów przy aptekach).
Przemysły, wytwarzające artykuły mody, ogniskują się również w stolicy. Prowincja poprzez stolicę śledzi zmiany, dokonywujące się w międzynarodowych ośrodkach mody. W demokratyzującym się społeczeństwie, w którym podnoszenie się ogólnego poziomu kulturalnego odbija się w pierwszym rzędzie na dążeniu do dostosowania się do wyższych wymogów zewnętrznego wyglądu, moda będzie odgrywała szczególnie
- doniosłą rolę. Znaczenie ośrodka, w którym wytwarza się, względnie przeobraża się moda, przybywająca z zagranicy, będzie przytłaczające.
- Sprawa pomieszczenia ludności w tale wielkim i ciągle rozwijającym się skupieniu, jakiem jest stolica, stwarza szczególne warunki dla przemysłu budowlanego i pomocniczych, dla zdobnictwa i urządzania wnętrz. Jakkolwiek budownictwo nie rozwija się należycie i nie zaspakaja istotnych potrzeb, Warszawa jest głównym ośrodkiem ruchu budowlanego w kraju. Rozwija się również przemysł instalacyjny, fabrykacja posadzek, papy dachowej i t. p. (tabl. 12). Co do meblarstwa, to w stolicy skupia się przede wszystkim wyrób mebli metalowych, z drewnianych zaś kwitnie wyłącznie produkcja wyższych gatunków: wytwórczość masowa trzyma się w pobliżu źródeł surowca.
- Wielkie miasta z mnóstwem wyrobów, ulegających częściowemu zniszczeniu, czy zanieczyszczeniu, posiadają znaczną liczbę warsztatów reparacji – W 1934 r. większe warsztaty reparacyjne zatrudniały w stolicy 25% robotników, pracujących we wszystkich tego typu zakładach w kraju. Ponadto w 1932 r. mieściło się w Warszawie 12.6% ogółu warsztatów reparacyjnych VIII kategorii.
Do tego samego typu, pod kątem widzenia kształtowania się potrzeb rynkowych, można by zaliczyć niektóre zakłady usług osobistych, mające za zadanie utrzymać w czystości odzież i osoby mieszkańców stolicy. W 1932 r. istniało w Warszawie 36% wszystkich większych pralni (częściowo zresztą związanych z produkcją bielizny), oraz 24% pralni VIII kategorii. Także 26.6% większych zakładów fryzjerskich mieści się w stolicy.
Pozostaje do omówienia grupa przemysłów, korzystających z zamówień władz państwowych. Wchodzi tu w grę rozwój produkcji sprzętu wojennego oraz środków transportowych i konstrukcji ż Szereg fabryk, rozwinąwszy te dziedziny produkcji, przeszło na inne działy, wytwarzając towary na rynek prywatny (np. samochody, maszyny do pisania). Czy ekspansja w tej dziedzinie w ośrodku tak odległym od ciężkiego stosunkowo surowca będzie mogła się nadal odbywać, — trudno orzec. W każdym razie położenie geograficzne przemawia w tym wypadku na korzyść Warszawy — leży w środku kraju, stosunkowo oddalona od granic. Nadto mieszczą się w niej centralne urzędy wojskowe i cywilne, dla których dogodnym jest posiadanie pewnych rodzajów fabryk pod stałą kontrolą (wytwórczość nowych typów broni, urządzeń komunikacyjnych i t. p.). Warszawa jest przecie ośrodkiem obrony kraju.
Wielkie inwestycje państwowe mogą ugruntować istnienie niektórych dziedzin przemysłu. Niewątpliwie elektryfikacja warszawskiego węzła kolejowego wzmocni podstawy przemysłu elektrotechnicznego w stolicy; ułatwi mu zajęcie czołowego stanowiska w akcji, związanej z elektryfikacją najbliższych dzielnic kraju.
Rozpatrzyłem pokrótce czynniki, sprzyjające skupianiu się w Warszawie różnych gałęzi wytwórczości w stopniu tak znacznym, że w dziedzinach tych stolica zajmuje stanowisko przodujące.
Będą to przede wszystkim te przemysły, które wyrosły na podłożu dawnego rzemiosła i rękodzieła. A więc z jednej strony przemysły, wytwarzające artykuły bezpośredniego spożycia — artykuły jadalne i odzież — z drugiej przemysły precyzyjne. Wytwórczość wielkokapitalistyczna, oparta na masowej przeróbce surowca, unika stolicy. Wchodzą tu w grę czynniki położenia geograficznego i uciążliwy transport. Doniosły wpływ ma również kosztowność instalowania takich przemysłów w mieście o wysokich cenach terenów. I tu zaznacza się wyraźnie dwutorowość linii rozwoju przemysłu warszawskiego: z jednej strony mamy średnie i większe zakłady, posługujące się surowcem kosztownym i wytwarzające na niewielkiej stosunkowo przestrzeni towar o wysokiej wartości, z drugiej małe warsztaciki, produkujące artykuły tanie, ale niezbędne na rynku wielkomiejskim.
Dwutorowość ta zaznacza się jeszcze dobitniej z chwilą, gdy przejdziemy do stosunków pracowniczych: obok techników i robotników o wyższych kwalifikacjach zawodowych mamy proletariat robotniczo-rzemieślniczy i wyrobniczy o niskim poziomie fachowym.
Pierwszy typ pracowników sprzyja rozwojowi gałęzi wytwórczości, w których potrzeba wiadomości i umiejętności specjalnych, natomiast druga kategoria ułatwia ekspansję przemysłów i rzemiosł, w których pracę można opanować bez uprzedniego przygotowania. Z jednej strony mamy przeto produkcję maszyn i narzędzi precyzyjnych oraz artykułów trudnych do wykonania, wymagających nawet pewnych zdolności artystycznych (brązownictwo, jubilerstwo i t. d.), słowem przedmiotów zbytku, z drugiej produkcję masową zmechanizowaną oraz rękodzieło, wytwarzające przedmioty tanie, nieraz niskiej klasy.
W zakresie skupienia kapitału i organizacji przemysłowej spotykamy się również z równoległym rozwojem średnich rozmiarów fabryczki, odpowiadającej wytwórczości wyższego rzędu, oraz drobnego rzemiosła.
W Warszawie jest łatwiej, niż gdziekolwiek bodaj w kraju, uruchomić niewielki warsztat rzemieślniczy. Zagadnienie leży raczej w płaszczyźnie zdobycia kredytu, oraz wzmożenia tempa obrotów i utrzymania niewielkiego kapitaliku w ciągłej płynności. Do tego rodzaju operacji nadają się gałęzie wytwórczości, w których nakład, włożony w poszczególne pozycje produkcji, jest niewielki. Przede wszystkim kapitał stały bywa niekiedy zbyteczny. Po- zatem surowiec może być jak najtańszy, wyrób ostateczny też stosunkowo niedrogi, a łatwy do ulokowania na rynku. Stąd — obok produkcji wysoko- cennej (która coraz bardziej przechodzi z rąk rzemiosła do rąk drobnego przemysłu) — rosnąca tandeta rzemieślnicza, zwłaszcza w zakresie produkcji odzieżowej (wyroby dziane, bielizna, krawaty i t. p.).
Ostateczne ukształtowanie stosunków zależy od rynku. Dla przemysłu warszawskiego rozstrzygające znaczenie ma rynek miejscowy, jeśli nie jako jedyne miejsce zbytu, to w każdym razie jako główna baza operacyjna, którą tylko uzupełnia ekspansja na prowincję. W tej płaszczyźnie rozwijają się niektóre gałęzie przemysłu odzieżowego i spożywczego.
Moment stołeczności przewija się poprzez wszystkie niemal czynniki, kształtujące w chwili obecnej oblicze przemysłu warszawskiego. Przed wojną moment ten był oczywiście bez większego znaczenia. Pojawiał się sporadycznie o tyle tylko, o ile w grę wchodziły czynniki kulturalne (np. w zakresie produkcji książki).
Natomiast zarówno w powojennym wzroście cen terenów, napływie ludności do stolicy, rozwoju obrotów pieniężnych oraz pojemności rynku łatwo dopatrzyć się elementów, wynikających bezpośrednio z przejawów życia stolicy Państwa. Elementy te jednak są tak splecione z innymi czynnikami, że wyodrębnić ich całkowicie z procesów samorzutnych nie można.
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment książki: Warszawa jako stolica Polski; Stanisław Rychliński; Wydawnictwo biura ekonomicznego zarządu miejskiego W M. ST. Warszawie 1936.