(…) Wśród zmiennych kolei losów ludzkich jedna zostaje niewzruszona potęga: przyroda. Człek, który z nią walczy, który ją wyzyskuje, a zdaje mu się, że nad nią panuje, jest w istocie po staremu jej niewolnikiem, zmuszonym do poddania się.
Taką potęgę mają czynniki fizjograficzne, których człowiek ani odrzucić, ani zmienić nie może.
Te właśnie czynniki geograficzne zdecydowały o rozwoju Warszawy, o wy- Kościół N. M. Panny. biciu się jej z nędznej osady rybackiej na milionową stolicę potężnego państwa. Wyniesienie swoje zawdzięcza Warszawa swemu wyjątkowo szczęśliwemu położeniu geograficznemu.
Środkową część Polski przecinają wielkie pradoliny dyluwialne, wyżłobione przez rzeki u krawędzi topniejącego lodowca. Najdłuższą z nich jest dolina Warszawsko-Berlińska, bowiem początek jej przypada daleko za Niemnem, a kończy się ona koło ujścia Renu.
Przy ujściu Bugo-Narwi krzyżuje się ona z długą doliną środkowej i dolnej Wisły, wraz z jej odnogą: doliną puławsko-pińską (Wisła, Wieprz, Tyśmienica, Krzna, Mucha wiec, Pina, Jasiołda, Prypeć).
Już więc układ dolin dyluwialnych tworzył ich krzyżownicę około zagłębienia Wiślano-Bużańskiego.
Miasta nadrzeczne budowane są zwykle albo na zakrętach rzek, takimi są u nas: Sandomierz, Koło, Grodno, albo w miejscu zbiegających się dopływów, jak to jest we Wrocławiu, Brześciu, Kijowie, Świeciu, albo wreszcie w serpentynach rzecznych, zwłaszcza zaś tam, gdzie dwa łuki rzeczne stykają się ze sobą. W takim punkcie stycznym dwóch łuków Narwi stoi Łomża, a w punkcie dwóch łuków Warty — Poznań. Jeno, że tamte łuki są małe: narwiańskie nie liczą więcej nad 20 kim. w promieniu, warteńskie zaś około 40 kim.
Takie dwa charakterystyczne luki zakreśla i Wisła, jeno, że tutaj promienie łuków liczą około 130 kim. długości.
Łuk górnej Wisły, szeroko otwarty ku zachodowi, obejmujący szeroką fosą bogatą, żyzną i wielce urozmaiconą Wyżynę Małopolską, dąży od ujścia Przemszy ku ujściu Bugo-Narwi. Środkiem tego łuku są okolice Przedborza.
Łuk dolnej Wisły, otwarty ku wschodowi, otaczający wyżyny Pojezierza, ciągnie się od ujścia Bugo-Narwi do mierzei bałtyckich. Środek jego przypada na Wyżynie Mławskiej w pobliżu Grunwaldu.
Oba tak różne łuki, obejmujące zgoła odmienne krainy wytwórczości, łączą się ze sobą i stykają pomiędzy ujściami Świdra i Bugo-Narwi, a punkt ich zetknięcia to przez potęgę praw przyrody wykreślone miejsce na wielkie miasto, na zbiorowisko ludzkie, ku któremu muszą ciążyć oba odcinki, peryferia łuków wiślanych objęte.
Najważniejszym powodem wznoszenia miast w punkcie stycznym łuków jest naturalna w takich punktach kombinacja dróg lądowych i wodnych. Jeżeli bowiem ruch przewozowy wodny idzie po obwodzie koła i przebywa łuk rzeczny, to ruch lądowy, dla skrócenia drogi i wykorzystania wododziałów, dąży po cięciwie łuków, a w punkcie stycznym drogi te przecinają się wzajemnie.
Powstaje więc krzyżownica dróg, posiadająca zasadniczo dwa szlaki wodne i dwa lądowe, skoro zaś jest już ich cztery, to z biegiem czasu i rozwojem ekonomicznym liczba owych dróg wzrasta coraz bardziej. Wtedy gród nadrzeczny, wygląda jak gwiazda, od której promienisto rozbiegają się trakty handlowe we wszystkie strony świata, a do której zbiega się dośrodkowo wszelka wytwórczość bliższych i dalszych okolic.
W punkcie stycznym obu łuków Wisły stoi Warszawa. Ku temu punktowi zmierzają dopływy środkowej Wisły, a więc największy lewy dopływ Pilica i największy prawy — Bugo-Narew. W środku pomiędzy obu tymi dopływami leży Warszawa. Skoro ku temu zagłębieniu Wiślano-Bużańskiemu zdążają dopływy wiślane, przeto i działy wodne zbiegają się ku temu punktowi, a działy wodne to naturalne odwieczne gościńce wśród podmokłych puszcz. Będą tedy okolice Warszawy ośrodkiem, od którego promienisto rozchodzą się trakty handlowe, więc do Krakowa, jako cięciwa południowego, a do Gdańska — północnego łuku Wisły, ku wschodowi na Brześć, a ku zachodowi na Poznań, na północny wschód trakt litewski na Wilno, a na południowy wschód trakt ruski na Lwów, na południowy zachód trakt śląski na Wrocław, słowem Warszawa, leży w gwieździe dróg, skąd rozchodzą się 2 trakty wodne w górę i w dół Wisły, oraz 7 traktów lądowych. Jest to istotnie położenie znakomite.
Na rozwój Warszawy wpłynęło też poważnie jej położenie centralne w Polsce. Na pomoście Karpacko-Bałtyckim trudno wyobrazić sobie punkt bardziej środkowy nad ten, gdzie wzniosła się Warszawa.
Jeżeli wzięlibyśmy Warszawę za środek koła i rozpoczęli zakreślać kręgi koncentryczne, to wykazałaby się zdumiewająca zgodność odległości różnych miast polskich od Warszawy. Odległości brane w powietrznych liniach, wskazują, że jednako oddalone są od Warszawy: Ostrołęka, Siedlce, Dęblin, Radom i Tomaszów Mazowiecki. Jeżeli zakreślimy koło o większym promieniu, przekonamy się, że jednaka droga dzieli Warszawę od Białegostoku, Brześcia, Sandomierza i Torunia. Na obwodzie jeszcze większego koła leżą: Opole, Poznań, Gdańsk, Królewiec, Kowel i Jarosław. Wreszcie koło, sięgające do naszych granic, przechodzi przez Zakopane na południu, a Puck na północy, na wschodzie spotyka Lwów, Pińsk i Kowno, a na zachodzie Ostrawę i Lignicę.
Żadne inne miasto na ziemiach polskich nie posiada tak wybitnie środkowego położenia, jak Warszawa, to też nic dziwnego, że na nią spłynął zaszczyt majestatu stołecznego po Poznaniu, leżącym u zachodnich, lub Krakowie — u południowych granic Rzeczypospolitej.
Gdybyśmy za środek kreślonych kół wzięli Kraków, Poznań, Lwów, czy Wilno, żadne z tych miast nie byłoby tak przedziwnym centrem. (…)
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment: Warszawa; Aleksander Janowski; Wydawnictwo Polskie R. Wegner. Poznań
Heliograwury (zdjęcia) wykonano w Zakładach Graficznych Biblioteki Polskiej w Bydgoszczy.