(…) Z pośród wszystkich dziedzin twórczości artystycznej wezmę tu pod uwagę tylko te, które posiadają najsilniejszy i najłatwiej uchwytny wpływ na szerokie masy. W grę więc będzie wchodziła w pierwszym rzędzie literatura piękna, następnie teatr. Z teatrem wiąże się ściśle uszczuplające zakres jego oddziaływania kino. Wreszcie coraz bardziej wysuwa się na czoło oddziaływań masowych rad jo. Oczywiście nie tylko w dziedzinie słuchowisk muzycznych i teatralnych, ale i w zakresie popularyzacji wiedzy (odczyty) i rozpowszechniania różnych wiadomości. Przypuszczać jednak należy, że wpływ radia na urobienie kultury estetycznej jest większy, niż w zakresie kultury intelektualnej.
Krótki przegląd, uwzględniający tylko niektóre dziedziny życia artystycznego stolicy, jest z natury rzeczy bardzo niepełny i szkicowy. Chodzi w nim tylko o podkreślenie istotnie najbardziej rzucających się w oczy objawów oddziaływania kulturalnego Warszawy na prowincję. (…)
Literatura warszawska
(…) Rola stolicy w dziejach literatury jest tak dobrze znana, że niema celu poświęcać więcej miejsca faktom powszechnie wiadomym. Wystarczy przypomnieć, iż u schyłku Rzeczypospolitej dwór stał się ogniskiem prądów literackich epoki. Neoklasycyzm rozwinął się w stolicy i tu w przededniu powstania listopadowego bronił się przeciw romantyzmowi. Walka tych dwóch prądów stanowiła zasadniczą nutę życia literackiego Warszawy. Zresztą i po powstaniu 1830 r. nie zamarło ono całkowicie, o czym świadczą choćby wspomniane już czasopisma (Przegląd Naukowy, Biblioteka Warszawska).
Pełne odrodzenie stolicy, jako ośrodka literackiego, przynosi dopiero jednak epoka pozytywizmu. Znów „młodzi” walczą ze starymi, choć w imię innych haseł, niż na początku stulecia. W Warszawie wykształca się stopniowo nowoczesna powieść polska w wielkim stylu. Tu wchodzą w życie Prus, Sienkiewicz, Żeromski i Reymont. Jakkolwiek nie udaje się zorganizować wpływowych salonów literackich, powstają kółka i kółeczka, w których kształtują się zasadnicze prądy artystyczne. Wielką rolę odgrywają pod tym względem wspomniane już na innym miejscu redakcje czasopism. Nawiązuje się ścisły kontakt stolicy z prowincją poprzez kroniki, korespondencję, powieść i felieton (w którym zwłaszcza mistrzem był Prus).
W dobie neo-romantyzmu, odrodzenia poezji i dramatu, Warszawa traci swoje dotychczasowe dominujące stanowisko. Stolicą „Młodej Polski” jest Kraków’. Warszawa utrzymuje jednak przodownictwo w zakresie powieści.
W dobie powojennej Warszawa przeżywa zrazu okres ogromnego ożywienia. Tu kształtują się i walczą o prawo do głosu wszelkie nowe kierunki z pod sztandarów’ ekspresjonizmu. Z kierunków tych nie wytwarzają się jednak zwarte grupy literackie. Brak jednostek o tak wybitnej indywidualności, jak Prus, czy Sienkiewicz. Brak skupień, których i związki literackie nie zdołały wytworzyć.
„W życiu wielkiego miasta osobistość poszczególnego twórcy literackiego nie gra znaczniejszej roli, chyba że jest on niezwykle wybitną indywidualnością, około której bądź ogniskuje się zainteresowanie społeczeństwa, bądź skupia się grono innych twórców, podlegających jego wpływowi. Taką była w swoim czasie rola np. Prusa czy Sienkiewicza w Warszawie w okresie narodowego ucisku, lub Przybyszewskiego w Krakowie w okresie wytwarzania się nowych prądów literackich.
„Ważniejsze znaczenie przypada w wielkich miastach skupieniom lub ugrupowaniom literatów. Są to bądź skupienia o charakterze raczej przypadkowym, towarzyskim, gdy literaci, nieraz bardzo zróżniczkowani pod względem kierunków twórczości, gromadzą się w’ jakimś lokalu, by spotkać się, pogadać z sobą, a nieraz i wykłócić się wzajemnie, albo też ugrupowania ideowe, gdy uczestnicy skupiają się pod jednym wspólnym sztandarem. Obie formy zaznaczają się pewnymi, mniej czy więcej charakterystycznymi rysami na obliczu danego miasta, wytwarzają bowiem życie literackie w tym środowisku. W czasach przedwojennych zwłaszcza towarzyskie współżycie literackie było w Warszawie dość silnie rozwinięte. Tak zw. mleczarnia Nadświdrzańska w lecie, a kawiarnia Udziałowa w chłodniejszych porach roku gromadziły tuż przed wojną zawsze spory zastęp literatów, przynależący do różnych generacji różnych kierunków twórczości, a ich obecność w tych lokalach ściągała również innych artystów, malarzy, muzyków, aktorów, oraz licznych miłośników literatury i sztuki.
„Wojna rozbiła te skupienia. Po jej skończeniu rozproszona gromadka literatów’ próbowała wprawdzie zbierać się tu czy gdzie indziej; niestety, nie udało się już stworzyć koncentrującego ogniska.
„Jeśli chodzi o ugrupowania ideowe, to w przedwojennym okresie represje zaborcy uniemożliwiały ich powstawanie. Powojenne grupy literackie o charakterze przeważnie zaczepnym, polemicznym, stawały się raczej obiektem „pour épater les bourgeois”, aniżeli zogniskowaniem życia literackiego.
„Ta sytuacja utrzymuje się po dziś dzień. Wielu wybitnych literatów zamieszkuje stale w Warszawie. Ze starszej generacji jest warszawianinem Al. Świętochowski, Miriam-Zenon Przesmycki, Wacław Berent, Andrzej Strug, W. Sieroszewski i inni; ze średniej generacji mieszkają tu niemal od urodzenia lub zamieszkali na stale Wł. Perzyński, Kornel Makuszyński, Leopold Staff, Ad. Siedlecki, Ad. Nowaczyński, Z. Dębicki, K. Tetmajer, Tadeusz Boy-Żeleński, K. Irzykowski; z jeszcze młodszej J. Kaden-Bandrowski, W. Grubiński, J. Tuwim, F. Goetel, Stefan Kiedrzyński i t. d. Więc wśród swych obywateli liczy stolica wielu literatów i to bardzo utalentowanych. Ale każdy z nich żyje poszczególnie, w swoim kole czy kółku — życia literackiego niema… Literaci warszawscy żyją w rozproszeniu, ujawniając się na zewnątrz jedynie swoją twórczością”.
Warszawa ściągnęła przeto w swoje mury mnóstwo sił pisarskich i nadal nęci młode talenty. Oddziaływa na prowincję poprzez czasopisma literackie (najżywiej bodaj redagowane z całego kraju). Oddziaływanie to jest nieco jednak chaotyczne, wobec tego, że życiu literackiemu stolicy (jak i zresztą całego kraju) brak wytycznych linii, zwartości zorganizowanych grup, zdolnych przemówić do mas. Niemniej najsilniejsze bodaj kierunki powieści współczesnej promieniują głównie ze stolicy.
Stolica odgrywa rolę pośrednika między zagranicą a krajem. Tu mieści się oddział Pen-Club’u, który stanowi łącznik z międzynarodową organizacją pisarzy. Ważniejszy jest jeszcze udział Warszawy w przekładach z literatury obcej. W Warszawie w r. 1933 wydano 55,7% ogółu powieści oryginalnych, które pojawiły się w całym kraju, natomiast aż 79,8% tłumaczeń. Oczywiście nie są to wszystko książki większej wartości, aczkolwiek Warszawa przoduje w wydawnictwach dziel wielkich pisarzy. Niestety znaczna część tłumaczeń, to bezwartościowa, a nawet szkodliwa makulatura literacka, którą wypuszczają na rynek pomniejsze warszawskie firmy wydawnicze, bardzo obrotne i znające na wskroś gusty mało wybrednego czytelnika wielkomiejskiego. Niemniej i najlepsze wydawnictwa mają największą szansę pojawienia się w Warszawie. Ze stolicy szerzyła się znajomość współczesnej powieści angielskiej, skandynawskiej i rosyjskiej.
Zsumować wpływy Warszawy na życie literackie kraju — to zadanie szczególnie trudne. Ocena będzie zawsze niedokładna, tak wiele zjawisk jest zgoła nieuchwytnych. Wpływy te są jednak bardzo doniosłe, choćby w zakresie budzenia i rozwijania zainteresowań literackich. (…)
Teatr warszawski
(…) Teatr nadworny stawiał w stolicy pierwsze kroki już w epoce Wazów. Dopiero jednak koło połowy w. XVIII powstaje teatr dostępny dla publiczności. Za Stanisława Augusta stolica staje się naprawdę miastem teatralnym. Wyrabiają się wybitne siły aktorskie. Dokoła teatru grupuje się liczny zastęp pisarzy i tłumaczy. Powstaje publiczność teatralna.
Po upadku Rzeczypospolitej tradycja teatru już jest tak silna, że W. Bogusławski znajduje podatny grunt do odbudowy teatru narodowego (1799 – 1814 r.), mimo trudności finansowych. Wprowadza też doniosłą innowację w postaci letnich objazdów prowincjonalnych. W ten sposób stołeczne życie teatralne promieniuje na inne miasta polskie. W 1811 r. powstaje w Warszawie pierwsza szkoła dramatyczna.
W dobie Królestwa Kongresowego życie teatralne wzmaga się jeszcze bardziej. Warszawa zyskuje wówczas dwa stałe teatry. Niemniej teatr, hołdujący neoklasycyzmowi, traci kontakt z życiem. Budzi się natomiast krytyka teatralna; wzrasta zrozumienie dla znaczenia narodowego teatru u szerszych rzesz publiczności.
Po powstaniu listopadowym teatr, z konieczności, oddala się od sztuk zdolnych wywołać mocniejszy dreszcz na widowni.
Następnie całkowite urządowienie teatru i ścisła cenzura nie sprzyjały rozwinięciu kultury teatralnej w stolicy i uniemożliwiły promieniowanie na prowincję, mimo istnienia znakomitych aktorów. Kraków i Lwów z końcem XIX w. stają się właściwymi miastami teatralnymi Polski. Zawdzięczają to temu, że bez przeszkód mogą wystawiać repertuar patriotyczny.
Warszawie brakowało również dbałości o stronę reżyserską widowisk,
o stworzenie gry zespołowej, zdolnej porwać publiczność. Teatr był przede wszystkim placówką żywego słowa polskiego i polem popisu dla wybitnych sił aktorskich. Bezpośrednio przed wojną sytuacja poczęła zmieniać się dzięki otwarciu Teatru Polskiego (1913 r.) i zastosowaniu zdobyczy technicznych i organizacyjnych scen europejskich. Warszawa odbiera prymat teatralny stolicom małopolskim. Proces ten przerwała wojna. Po odzyskaniu niepodległości stosunki uległy radykalnym zmianom.
A więc teatr traci znaczenie jedynego miejsca, w którem przemawiano po polsku. Zyskuje natomiast poważniejszą rolę w zakresie kształcenia zamiłowań artystycznych, oraz rozrywki, jaką dać może szerszym rzeszom. Warszawa, jako stolica, staje się w znacznie większym stopniu, niż przed wojną, miejscem rozrywkowym także dla przybyszów z prowincji. Dokonuje się przy tym demokratyzacja teatru, który, ostatnio zwłaszcza, zaczyna przyciągać nową publiczność.
W końcu 1933 r. Warszawa liczyła 25 teatrów na 88 istniejących w kraju. Teatry te były wszystkie stałe (z pośród teatrów stałych, istniejących w kraju, w Warszawie mieściło się 42%). Rewii było sześć na ogólną liczbę piętnastu w całej Polsce. Na Warszawę przypadało 44,3% biletów, sprzedanych na przedstawienia teatralne w miastach, liczących ponad 25.000 ludności.
Na przeszkodzie pełnemu rozwojowi Warszawy, jako ośrodka teatralnego, stanął szereg czynników. Przede wszystkim niski poziom techniki teatralnej, odziedziczony po latach niewoli. Następnie brak zorganizowanej publiczności teatralnej. Dalej, rosnąca konkurencja kina i poszukiwanie przez widzów rozrywki łatwej, nie wymagającej skupienia, ani wyrobionych gustów. Nic dziwnego, że w atmosferze tej na czas pewien (jak zresztą i w całej prawie powojennej Europie) wybija się na czoło teatrzyk. Jako ośrodek teatralny Warszawa najsilniej może promieniowała w zakresie kabaretu na prowincję. Piosenka, żart i satyra polityczna, pojawiająca się na scenie takich teatrzyków, jak Qui-Pro-Quo, obiegały całą Polskę.
Warszawa nie jest miastem teatralnym tego pokroju, co Paryż lub Wiedeń. Premiery teatralne znajdują żywy oddźwięk w krytyce teatralnej i wśród grup osób zainteresowanych życiem sceny, jednak nie stanowią aktualności dnia. Przyczynia się do tego i niski poziom wyrobienia teatralnego i brak zasadniczych wytycznych w działalności teatrów. Celowe i konsekwentne zróżniczkowanie repertuaru, specjalizacja poszczególnych scen właściwie nie istnieją. Przez to cierpi i poziom teatrów i trudniej stworzyć zwarte kadry publiczności teatralnej i słabsze jest promieniowanie ośrodka stołecznego na prowincję.
Oddziaływanie to oczywiście istnieje, nie jest jednak tak doniosłe i celowe, jakby być mogło. Warszawa wypracowuje wzory w dziedzinie reżyserii
wystawy sztuk. Wzory te większość ośrodków prowincjonalnych powtarza niewolniczo, nieraz bodaj z uszczerbkiem dla wartości artystycznej widowisk. Jaskrawo występuje tu potrzeba wysokiego poziomu organizacyjnego i artystycznego teatru stołecznego, po prostu jako wzorca.
Również w zakresie repertuaru prowincja idzie zazwyczaj szlakami, utartymi przez stolicę. Dopiero sztuki „ograne” w Warszawie, które okazały się „kasowe”, przedostają się na sceny prowincjonalne. Dotyczy to zwłaszcza repertuaru obcego. Warszawa ma niemal monopol w zakresie tłumaczeń. Tu mieszczą się największe i najwpływowsze agencje teatralne.
Bezpośredni udział w życiu teatralnym prowincji zapoczątkowała warszawska „Reduta”, przez podjęcie w 1924 r. z pobudek ideowych wielkiego objazdu krajowego. Wysoki jej poziom artystyczny, zwłaszcza w grze zespołowej, wpłynął znakomicie na podniesienie zainteresowań teatralnych, zwłaszcza w miejscowościach, które nie znały wyższej formy teatru poza amatorskim. „Reduta”, która prowadziła nadal swoją działalność objazdową w czasie kilkoletniego pobytu w Wilnie, położyła trwałe podstawy pod istnienie regionalnych teatrów objazdowych. Teatrów takich czynnych jest teraz kilka (na Wołyniu, na Pomorzu, na Śląsku).
Oddziaływanie Warszawy na życie teatralne prowincji dokonuje się również poprzez koncentrację szkolnictwa dramatycznego w stolicy. Jedyna państwowa uczelnia w tym zakresie (Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej’ mieści się w Warszawie. Kształci zarówno aktorów, jak reżyserów’. Absolwenci szkół prywatnych muszą zdawać dodatkowe egzaminy przed gronem, złożonym z profesorów Instytutu. W rezultacie Instytut narzuca wymagania i wytycza drogi pracy teatralnej dla młodego pokolenia.
Istnieje również silna centralizacja w zakresie organizacji zawodowej aktorów, co wzmacnia rolę stolicy w życiu wewnętrznym teatrów całego kraju. Związek Artystów Scen Polskich (ZASP) skupia w zarządzie głównym akcję zawierania umów (konwencji) pracowników z dyrektorami teatrów prowincjonalnych; występuje również bezpośrednio w obronie interesów swoich członków, rozsianych po całym kraju.
W zakresie teatru Warszawa jest ośrodkiem, ku któremu zwracają się oczy prowincji. Oczekuje się od niej inicjatywy, nowych wzorów, wskazania dróg i sposobów głębszego przemówienia do publiczności. Pamiętać bowiem należy, że sztuka teatralna jest obecnie na rozdrożu. Musi zdobyć sobie masy, nie posiadające takiego przygotowania literackiego, jakie miała publiczność przedwojenna, pozbawione zamiłowań teatralnych, przyzwyczajone natomiast do kina, które wypacza przeważnie wszelkie zainteresowania artystyczne.
Prowincja oczekuje przeto od stolicy pomocy, ustalenia wytycznych działania, metod spopularyzowania teatru i zbliżenia go do życia. Tym żądaniom trudno sprostać i Warszawa często nie spełnia tu swojej roli. Niemniej stara się trzymać rękę na pulsie życia teatralnego zagranicy i wszelkie nowości przenosi na nasz grunt. Brak własnych dróg nie pozwala jednak na stworzenie teatru o wyraźnym zrębie ideowym, teatru zdolnego wlać ożywcze soki do całego życia teatralnego kraju.
Kino warszawskie
Warszawa jest znacznie poważniejszym skupieniem teatralnym niż kinowym. Kino, wystawiając przeważnie filmy obcego pochodzenia, nie wymaga ani tak wielkich nakładów kapitału, ani tak znacznego wysiłku artystycznego. Łatwiej pociąga szerokie masy. Kino rozpowszechnia się i dostosowuje do środowiska małego nawet miasta, w którem staje się główną, jeśli nie jedyną, atrakcją.
Między 1923 a 1932 r. liczba kinoteatrów wzrosła w Polsce o 75%, w Warszawie o 38%. W 1923 r. Warszawa skupiała 9,1% kin, czynnych w kraju, w 1932 r. już tylko 7,2% (w 1934 r. nieco więcej, bo 8,5%).
Kina warszawskie są to jednak przedsiębiorstwa większe. Na jedno kino przypadało miejsc w 1923 r. w 1932 r.
- w całym kraju – 317 342
- w Warszawie – 480 648
Koncentracja, która dokonała się w Warszawie w przeciągu dziesięciolecia, jest uderzająca. Wiąże się z rozwojem kin większych. Pod względem liczby miejsc na 1.000 mieszkańców Warszawa wyprzedza inne okręgi kraju. Jedynie Śląsk zbliża się do norm warszawskich:
1923 r. | 1932r. | |
Polska | 5 | 8 |
Warszawa | 20 | 29,7 |
Śląsk | 13,7 | 23,7 |
Sama liczba miejsc nie mówi jeszcze o wszystkim. Wiele kinoteatrów, ,v małych zwłaszcza miastach, bywa czynnych przez parę tylko dni w tygodniu. W 1932 r. na 1 kino w całym kraju przypadało tylko 224 dni widowiskowych rocznie, w Warszawie 343 dni. Wskutek tego na 1 mieszkańca przypadało w roku tym 10 widowisk, podczas gdy w całym kraju tylko 1,8.
Oczywiście wchodzą tu w grę wieś i mniejsze osady, nie posiadające kinoteatrów. Niestety nie da się zbadać popularności kina w osiedlach, do których dociera. Statystyka biletów sprzedanych dotyczy tylko miast, liczących ponad 25.000 mieszkańców. Odsetek biletów, przypadających na Warszawę, wynosił w 1934 r. — 29,5%.
Pod względem rozpowszechnienia kina Warszawa nie ustępuje nawet okręgom przemysłowym. W 1934 r. w Katowicach przypadało na 1 mieszkańca rocznie 7,8 bytności w kinach), w Warszawie 8.
Właściwa doniosłość Warszawy uwidacznia się zresztą nie w popularności kina, ale w rozdziale i produkcji filmów. Cała odprawa celna filmów zagranicznych odbywa się w Warszawie. Cenzura jest skoncentrowana w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Wszystkie ważniejsze agencje wypożyczania filmów mieszczą się w stolicy: Centralne Biuro Filmowe przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ocenia, że 98% handlu filmowego dokonuje się w Warszawie, agencje prowincjonalne (głównie krakowskie i katowickie) są przeważnie pośrednikami między firmami warszawskimi a miejscowymi kinoteatrami. W Warszawie dokonuje się kopiowania filmów.
Są to wszystko czynności raczej techniczne. Ale i całą produkcję długometrażową (t. j. ponad 1.500 m.) prowadzą wytwórnie warszawskie; zaledwie 2% krótkich filmów (według oceny Centralnego Biura Filmowego) wykonuje się na prowincji. W wytwórczości filmowej uwydatnia się niestety równie jaskrawy brak konstruktywnych wytycznych, jak i w stołecznym życiu teatralnym.
W każdym bądź razie w zakresie filmu występuje w całej pełni zjawisko koncentracji produkcji kulturalnej, wywołane brakiem kapitałów na stworzenie ośrodków prowincjonalnych, oraz istnieniem najdogodniejszych warunków prowadzenia przedsięwzięć wytwórczych w stolicy.
Radio w Warszawie
W rozważaniach wstępnych na temat koncentracji kultury wspomniałem, że w zakresie radia zogniskowanie w ośrodkach wielkomiejskich jest znacznie większe, niż w innych dziedzinach produkcji intelektualnej, artystycznej, czy rozrywkowej. Rozgłośnie, przemawiające do tysięcy słuchaczy na falach eteru, zyskują tylko na tym, o ile znajdują się w wielkich skupieniach życia kulturalnego. Granicę zbyt daleko posuniętej koncentracji stanowi tu wszakże z jednej strony odległość, utrudniająca dobry odbiór słuchowiska (wzgląd szczególnie ważny w kraju ubogim, w którym aparat detektorowy odgrywa jeszcze dużą rolę), a z drugiej zainteresowanie publiczności zagadnieniami lokalnymi, czy regionalnymi, których centralna rozgłośnia krajowa nie może uwzględnić w należytym zakresie.
Organizacja radia w Polsce dokonała się przy współudziale czynników publicznych i w płaszczyźnie ogólnokrajowej. Rola stolicy była i jest nadal bardzo doniosła. Przede wszystkim Warszawa spełniła funkcje pionierskie w zakresie rozpowszechnienia się tego wynalazku z chwilą otwarcia pierwszej rozgłośni krajowej. Między 1925 a 1926 r. liczba abonentów w całym kraju wzrosła z 5.157 na 48.033, podczas gdy w Warszawie z 1.343 na 28.060. W 1926 r. Warszawa grupuje 58,4% abonentów. Od tego roku zaczyna się gwałtowne rozpowszechnienie odbiorników na prowincji. Udział Warszawy w liczbie abonentów^ spada stopniowo do 16,5% w 1931 r. i utrzymuje się nadal na mniej więcej jednakowym poziomie.
Odsetek 16% w porównaniu z udziałem stolicy w ludności kraju, wynoszącym 3,7%, pozwala wnosić o większym znacznie rozpowszechnieniu radia w Warszawie, niż na prowincji. Nie da się to całkowicie wytłumaczyć wyższym poziomem zamożności. Podział zawodowy abonentów w całej Polsce i w stolicy pozwala stwierdzić udział mniej zamożnych odłamów społeczeństwa wśród słuchaczy (urzędnicy prywatni, poniekąd rzemieślnicy i robotnicy — tabl. 63).
Tablica 63.
Podział zawodowy radioabonentów w Polsce w 1934 r.
Zawody | W %% ogółu abonentów | |
Polska | Warszawa | |
Urzędnicy państwowi i samorządowi | 16.7 | 12.3 |
Urzędnicy prywatni | 14.1 | 28.6 |
Nauczyciele i profesorowie | 9.0 | 2.6 |
Lekarze, weterynarze, aptekarze | 35 | 5.0 |
Adwokaci, rejenci | 1.5 | 1.2 |
Architekci, inżynierowie | 2 9 | 5.7 |
Duchowni | 1.9 | 0.3 |
Inne wolne zawody | 9.5 | 7.4 |
Wojskowi | 4 5 | 3.3 |
Funkcjonariusze policji państwowej | 1.9 | 1.8 |
Kupcy | 11.7 | 16.3 |
Rzemieślnicy i robotnicy | 13.1 | 13.8 |
Rolnicy | 7.3 | 0.4 |
Instytucje | 2.4 | 1.3 |
Źródło: Wyniki ankiety w sprawie abonentów radiowych. Kronika Warszawy, 1934, str. 166.
Warto zauważyć, że odsetek aparatów lampowych jest w Warszawie mniejszy, niż w całym kraju (56,6% wobec 63,8%), co dowodzi nie tylko tego, że detektor działa sprawniej w stolicy, niż w dalej położonych od rozgłośni częściach kraju, ale również w pewnym stopniu i tego, że poziom zamożności słuchaczów jest niższy, ponieważ aparaty lampowe są znacznie droższe od detektorowych. Stolica wyprzedza znacznie pod względem demokratyzacji kraj cały.
Przechodzę do zagadnienia znacznie donioślejszego pod względem kulturalnym, a mianowicie do sprawy promieniowania ośrodka stołecznego za pośrednictwem rozgłośni warszawskiej, oraz do roli organizacyjnej, jaką zdobyła stolica w radiofonii polskiej. Warszawa posiada bardzo szeroki zasięg detektorowy. Odległości od poszczególnych rozgłośni, w których fale dadzą schwytać się na detektor, są teoretycznie następujące:
Warszawa | 400 km |
Lwów | 120 km |
Katowice i Wilno | 100 km |
Kraków i Poznań | 35 km |
Łódź | 30 km |
W praktyce dobry zasięg detektorowy w promieniu 400 km. od stolicy jest nieraz trudny do uzyskania wobec interferencji stacji zagranicznych o podobnej fali do warszawskiej ). Zasięg kurczy się przez to do 200 — 250 km.
Tablica 64.
Działalność rozgłośni Polskiego Rad ja: audycje własne i zaczerpnięte z innych rozgłośni w 1 kwartale 1935 r.
Rozgłośnie | Ogólny czas audycji w godz. | % % czasu audycji | |
l , z innych własnych rozgłośni | z zagranicy | ||
Warszawa | 1.075 | 831 15.6 | 1.3 |
Kraków | 1.058 | 27.7 71.1 | 1.2 |
Lwów | 642 | 27.1 71.2 | 1.7 |
Wilno | 633 | 25.2 73.3 | 1.5 |
Katowice | 1.062 | 22.7 77.1 | 0.2 |
Poznań | 1.065 | 21.8 77.9 | 0.3 |
Źródło: Dane Biura Studiów Polskiego Radia
Wykres XVI (do tabl. Nr. 64)
Audycje własne i zapożyczone w poszczególnych rozgłośniach Polskiego Radia (w l kwartale 1936 r.)
W ogóle rozgłośnia Warszawska, jako stacja długofalowa), ma znacznie bardziej ograniczone możliwości dotarcia do odleglejszych słuchaczy. Długa fala zapewnia natomiast dobrą transmisję dźwięku, przede wszystkim muzyki i śpiewu, co sprawia, że w tej najpożądańszej przez abonentów części programu Warszawa będzie zajmowała stanowisko dominujące, mimo częściowego przekazywania audycji muzycznych rozgłośniom prowincjonalnym.
Warszawa najwięcej stosunkowo nadaje audycji ogólnokrajowych, najmniej czerpie z innych rozgłośni (tabl. 64). Wszystkie programy, idące z zagranicy, przechodzą w zasadzie przez rozgłośnię warszawską.
Najważniejsze jest jednak to, że zarząd centralny w Warszawie rozstrzyga o zasadniczej części programu wszystkich rozgłośni, czyli o t. zw. programie ogólnopolskim. Rola dyrekcji prowincjonalnych ogranicza się do wysuwania projektów, które zarząd główny przegląda i wciela do ogólnego programu według uznania. Centrala stara się oczywiście iść na rękę rozgłośniom prowincjonalnym, pozostawia im wiele swobody w zakresie ustalania programów regionalnych. Rola radiostacji warszawskiej w realizacji programu ogólnopolskiego jest dominująca, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą dłuższe audycje (tabl. 65).
Udział poszczególnych rozgłośni Polskiego Radia w audycjach ogólnopolskich w 1 kwartale 1935 r.
Rozgłośnie | W | % % |
audycji | czasu poświęconego na te audycję | |
Warszawa . . | 77.9 | 82.5 |
Kraków . . . | 100 | 7.5 |
Lwów …. | 6.5 | 4.7 |
Poznań . . . | 2.5 | 3.0 |
Wilno …. | 2.1 | 1.3 |
Katowice. . . | 1.0 | 1.0 |
Źródło: Dane Biura Studiów Polskiego Radia
Warszawa za pośrednictwem programu ogólnopolskiego wypełniała w I kwartale 1935 r. około 58% czasu audycji, nadawanych z Krakowa, Katowic i Poznania. W jakim stopniu mieszkańcy prowincji interesują się audycjami poszczególnych rozgłośni, trudno dociec. Brak bowiem danych, pozwalających wnioskować bezpośrednio o popularności rozgłośni warszawskiej. Cośkolwiek mówi o tym liczba listów, które otrzymuje od słuchaczy centrala warszawska. W ciągu 12 miesięcy od listopada 1934 r. do października 1935 r. do Warszawy skierowano 59,7% ogółu listów, pisanych przez radio słuchaczy do Polskiego Radia, oraz 38,6% ocen i opinii o programach. Rzecz zrozumiała, że centrala otrzymuje większą liczbę listów, formułujących poglądy i żądania słuchaczów, układa bowiem programy. Trudno więc z liczb tych wnioskować o bezpośrednim promieniowaniu ośrodka warszawskiego. Jest ono jednak niezaprzeczenie bardzo znaczne.
W żadnej bodaj dziedzinie oddziaływania kulturalnego rola stolicy nie jest tak wielka, jak w zakresie radia. Tutaj zarówno koncentracja nadawania audycji, jak i dyspozycji programowej jest niezmiernie daleko posunięta, mimo dążeń centrali do dopuszczenia prowincji do pełnego głosu. Wartości, jakie może dać Warszawa zarówno w dziedzinie popularyzacji wiedzy, jak rozrywki, są przecież niewspółmiernie wielkie w porównaniu z tym, co można uzyskać w innych większych miastach kraju. (…)
Powyższy tekst i ilustracje stanowią fragment książki: Warszawa jako stolica Polski; Stanisław Rychliński; Wydawnictwo biura ekonomicznego zarządu miejskiego W M. ST. Warszawie 1936.