XII
Odkąd na tronie polskim zasiadł Stanisław Poniatowski Warszawa wstąpiła w nowy zupełnie okres, który uważano powszechnie za erę odrodzenia…
Było to złudzenie, branie formy za treść. W rzeczywistości, stolica, tak samo jak kraj cały, nie odradzała się, lecz tylko przetwarzała. Co najgorsze, przetwarzała się według wzorów cudzoziemskich. Rzemiosła podniosły się; sztuki piękne dały znak życia; w Marywilu, wielki sklep „pod znakiem Poetów“ zapełnił się polskiemi i francuskiemi książkami.
Warszawa za nowego króla była ożywiona i ruchliwa. Była zarazem pełna rozmaitości i malownicza. Wschód spotykał się tu z Zachodem. Dwa światy, tak bardzo od siebie różne, łączyły się, mieszały, wytwarzając jaskrawe lecz powabne kontrasty.
Nie zbywa nam na źródłach literackich i malarskich, odtwarzających duchowe i plastyczne oblicze ówczesnej Warszawy. Pierwszych wymieniać nie będziemy, tak wielkie ich mnóstwo. Odnośne pamiętniki, djarjusze, broszury okolicznościowe, świstki ulotne, pisma perjodyczne, wreszcie luźne, przygodne utwory wszystkich niemal poetów i prozaików epoki Stanisławowskiej na setki się liczą.
Materiał plastyczny, bardzo obfity „znajdujemy w obrazach i rycinach Canaletta, Norblina, Orłowskiego i innych. Za sprawą trzech wymienionych artystów, Warszawa Stanisławowska jest nam tak znana i bliska, że patrzymy na nią, jakby na współczesną. Stolica przetwarzała się…—jedno wszakże pozostawało w niej wciąż niezmiennem: nieporządki miejskie. Dzieło, zapoczątkowane przez Bielińskiego, posuwało się bardzo leniwie.
Wymowne świadectwo ówczesnej gospodarce miasta wystawia fakt porwania króla o godzinie pół do 10 wieczorem, na jednej z ulic pierwszorzędnych, w odległości kilkuset kroków od Zamku! Dopiero po tym, niesłychanym zaprawdę, fakcie zakrzątnięto się na nowo około porządków miejskich. W cztery dni po zamachu ukazało się „Obwołanie“ marszałkowskie, zaprowadzające pierwsze w stolicy meldunki.
Zajęto się jednocześnie ustawianiem w mieście latarń, nadawaniem ulicom nazw stałych, urzędowych, których do owej chwili nie posiadały.
Za Stanisława Augusta przybyło Warszawie dość pięknych gmachów.
Przedewszystkiem przyozdobił król zewnątrz wewnątrz Zamek. Nowe salony, zapełnione marmurowemi popiersiami monarchów i znakomitych mężów polskich, spowodowały wylew rymowanych panegiryków ze strony dworskich poetów-pochlebców.
W kilku punktach wzniesiono piękne koszary dla wojska.
Na Powązkach — które były wsią podmiejską — stanął kościół Ś. Karola. Przy ulicy Miodowej unici, przy energicznem działaniu swego metropolity Jazona Smogorzewskiego, wystawili kościół Bazyljanów.
W prastarym parku Ujazdowskim przetrzebiono kilkusetletnie, książąt Mazowieckich pamiętające drzewa i zbudowano filigranowy, w stylu włoskim pałacyk, który początkowo miał być tylko łazienką królewską, stał się zaś najulubieńszem mieszkaniem monarchy.
Stanisław nie mniejszym był od swych poprzedników miłośnikiem widowisk teatralnych. W pierwszych latach jego panowania dawano przedstawienia polskie w pałacu Saskim. Po raz pierwszy wówczas dozwolony był wstęp każdemu, kto bilet kupił; po raz pierwszy też podawano przedstawienia do wiadomości publicznej za pomocą rozklejanych po mieście afiszów.
Później nieco Karol Thomatys, cieszący się szczególnymi względami króla, otworzył za zezwoleniem monarchy, a podobno i przy jego pomocy, teatr na Przedmieściu Krakowskiem, w pałacu księcia Karola Radziwiłła (dziś pałac Namiestnikowski). W tym teatrze występowali artyści cudzoziemscy. Dawano włoskie opery i francuskie balety.
Trzeci z kolei był teatr na Nowym Święcie w pałacu księcia ordynata Sulkowskiego (dziś „Ordynackie“). Był to prawdziwy teatr „Rozmaitości“, w którym nie tylko przedstawiano sztuki wszelkich możliwych rodzajów, lecz nadto urządzano maskarady, bale publiczne i „reduty”. Wspominają pamiętnikarze, że kwitły tam też gry hazardowe i szulerstwo.
Mimo tak wszechstronnego programu, nie wiodło się umitrowanemu „antreprenerowi”. Nie pomógł księciu nawet wydany przez króla przywilej, zapewniający mu monopol tego rodzaju widowisk. Po pewnym czasie książę sprzedał ten monopol… kamerdynerowi—nie swemu wszakże, lecz królewskiemu. Był nim sławny i nawet na swój sposób społeczeństwu zasłużony, Franciszek Ryx, mianowany przez uprzejmego dla wszystkich króla „starostą Piaseczyńskim”. Z inicjatywy Ryxa, a przy poparciu pieniężnem króla i magnatów, wzniesiono nareszcie stały teatr na placu Krasińskich i nazwano go „Teatrem Narodowym“. Plan teatru wykonał budowniczy Bonawentura Solari. Otwarto teatr nowy w roku 1779. Pierwsze przedstawienie (według „Rocznika Teatru Narodowego” na rok 1813, gdzie podana jest „Krótka kronika T. Polskiego”) odbyło się dnia 7 września. Grano komedję „Amant, Autor i Sługa“ oraz operę „Bednarz”.
Rozwój życia umysłowego sprawił, że znakomicie wzrosła liczba pism periodycznych oraz drukarń, księgarń. Ostatnich było w Warszawie siedem: Michała Grólla, („pod znakiem Poetów“) dwie braci Szczepańskich, Fryderyka Pfaffa, J. Ludwika Kocha, Jana Augusta Posera i Gaya.
W roku 1775 pozyskała nareszcie Warszawa most stały na Wiśle, łączący ją z Pragą. Pozbawiona go była od pierwszych lat wieku XVII, gdy powódź wiosenna zniosła most na palach, zaczęty przez Zygmunta Augusta, ukończony przez Annę Jagiellonkę. Nowy most „na łyżwach“ wybudował książę Adam Łodzią Poniński, podskarbi wielki koronny. Miał ów most tę wielką niedogodność, że każdej wiosny, gdy lody na rzece ruszyły, rozbierać go musiano.
W roku 1788, w Łazienkach, przy jednym z mostów na kanale, ustawiono barokową statuę konną Sobieskiego.
Wzrastająca z każdym rokiem kolonia niemiecka, zmuszona dotąd słuchać nabożeństw swych w improwizowanych naprędce kaplicach, wystawiła sobie w roku 1781 piękny kościół Ewangelicki przy ulicy Królewskiej. Jednocześnie i Niemcy wyznania augsburskiego urządzili dla siebie małą świątyńkę na Lesznie.
Ważnym dla zdrowia i porządku publicznego faktem było wydanie w roku 1782 rozporządzenia, zabraniającego grzebać zmarłych przy kościołach i pod kościołami. Zaczęto wówczas urządzać cmentarze oddzielne w pewnem (z początku bardzo nieznacznem) oddaleniu od śródmieścia.
Pierwszy z cmentarzy zamiejskich znajdował się na Nowym Świecie (w tyłach posesji N° 1258a). Cmentarz Powązkowski, na gruncie, ofiarowanym przez braci Korwin-Szymanowskich z Bronicz, został otwarty w dniu 4 listopada 1790 roku.
Na listę porządków publicznych wpiszmy jeszcze fakt, że za Stanisława Augusta, już przy końcu jego panowania, po raz pierwszy domy warszawskie ponumerowano. Ówczesne numery dotąd istnieją i zwą się „hipotecznymi“. Obok nich, każda ulica posiada oddzielną numerację, a te nowe, lokalne numery noszą „ miano „policyjnych“.
Wielkie wstrząśnienia polityczne, które przypadły na koniec rządów Stanisława Augusta, schodzące się zarazem z końcem politycznej odrębności Rzeczypospolitej, zapisały się w koncie Warszawy dwoma ważnymi faktami, spełnionym w pamiętnym dla Polaków roku 1794. Pierwszy z nich zaszedł o wczesnej wiośnie, bezpośrednio przed Wielkanocą i jemu też należał się tytuł „Wielkiego tygodnia Polaków“, użyty przez historyka do wypadków, które w trzydzieści sześć lat później nastąpiły. Drugi, nierównie smutniejszy, przypadł w późnej jesieni, i posiadał toż samo, co ona, żałobne, cmentarne znamię…
Pierwszy fakt to—pogrom załogi rosyjskiej przez rzemieślników warszawskich pod wodzą Kilińskiego, będący jednym z epizodów insurekcji Kościuszkowskiej. Szczegóły tego krwawego epizodu opisywano wielokrotnie, powtarzać tu ich przeto nie będziemy. Pogrom, w nocy ze środy na czwartek rozpoczęty, trwał aż do Wielkiego Piątku wieczorem. Skończył się sromotną ucieczką Igelstróma, ambasadora cesarzowej Jekateryny, z niedobitkami załogi, liczącym nie więcej nad dwustu kilkudziesięciu żołnierzy. Rosjan legło 3,000, a 5,000 wzięto do niewoli. Zabrano też 42 działa, prócz innej broni i amunicji, a także archiwum oraz cały skarbiec rosyjski, w pałacu poselstwa znajdujący się, w którym było około miliona rubli.
Drugim faktem, który tę rewolucję zamknął, było wzięcie Warszawy przez Rosjan i rzeź Pragi. Data tych zdarzeń okropnych, które samo wspomnienie krew w żyłach mrozi: 2, 3 i 4 listopada 1794 r. Suworow Aleksander, jenerał rosyjski pochodzenia szwedzkiego, obdarzony przez carycę tytułami „księcia Italijskiego” i „grafa Rymnikskiego“ przyciągnął pod Warszawę w dniu 2 listopada. Natychmiast kazał sypać baterie, z których przez cały dzień następny ostrzeliwano nasze okopy. Wawrzecki, Zajączek, Jasiński bronili ich dopóki mogli. Ale Jasiński został wkrótce zabity. Zajączek ciężko raniony—nieprzyjaciel zajął Pragę. O rzezi praskiej rozpisywać się trudno. Są fakty, na które, dla honoru ludzkości, trzeba zarzucać zasłonę…
Od kul, szabel i pik armii Suworowskiej zginęło na Pradze piętnaście tysięcy bezbronnych, niewinnych, przeważnie kobiet i dzieci. Suworow za „bohaterskie“ wzięcie Warszawy otrzymał tytuł feldmarszałka.
Powyższy tekst stanowi fragment przedwojennego przewodnika po Warszawie: Warszawa dawna i jej pamiątki : przewodnik historyczno-pamiątkowy, Gomulicki, Wiktor (1848-1919), Spółka Drukarzy”, 1916 (Warszawa : Fr. Bogucki)