Z cyklu „Oczami kobiet” w NoveKino Praha – „Chinka” w reżyserii Xiaolu Guo
W każdy wtorek NoveKino Praha w ramach cyklu „Oczami kobiet” pokazuje filmy wyreżyserowane przez kobiety, lub których scenariusz i wybitne role aktorskie zostały przez nie stworzone. Taka projekcja poprzedzona jest prelekcją i towarzyszą jej dodatkowe atrakcje dla widzów. 14 września br. można było obejrzeć „Chinkę”, dzieło utalentowanej chińskiej twórczyni filmowej, pisarki i poetki Xiaolu Guo.
Scenariusz i reżyseria: Xiaolu Guo
Zdjęcia: Zillah Bowes
Muzyka: John Parish
Obsada: Lu Huang (Li Mei), Wei Yi Bo (Spikey), Geoffrey Hutchings (Hunt), Chris Ryman (Rachid) i inni.
Kraj i rok produkcji: Wielka Brytania, Chiny 2009
Dramat Xiaolu Guo pokazuje historię młodej, ładnej i biednej, wiejskiej dziewczyny. Akcja filmu rozgrywa się w 2008 roku. Li Mei, bo tak nazywa się główna bohaterka, szuka lepszego i ciekawszego życia. Wyrusza w podróż z rodzinnej wsi do chińskiego miasta a następnie do Londynu. Nie ma jednak szczęścia, szczególnie do mężczyzn i pakuje się bezwiednie w kłopoty. Gwałt, związek z gangsterem, jego śmierć, trudne warunki życia, małżeństwo z rozsądku i romans to część bagażu doświadczeń, którym zostaje obciążona. Taką Li Mei widzimy w końcowej scenie filmu – dźwigającą swój „ciężar” i idącą dalej.
Film utrzymany jest w konwencji kroniki rejestrującej fakty z życia Li Mei. Każda część fabuły ma podtytuł, czasem pozwalający widzowi domyśleć się, co nastąpi (np. „Love nie zajmuje się tylko strzyżeniem”, „Spikey ma randkę z losem” czy „Przewodniczący Mao 7 razy przepłynął rzekę Jangcy”). W interesujący sposób pokazane zostały dwa światy, w których przyszło żyć bohaterce. Obrazy z Chin są według mnie ciekawsze, gdyż rzadko możemy je oglądać. W rzeczywistości mamy do czynienia z jednym globalnym, wielokulturowym światem, w którym ludzie pod różną szerokością geograficzną mają podobne problemy.
W filmie jest sporo symboli, ukazujących dylematy współczesnego świata. Li Mei pracująca jako żywy eksponat na wykładach z medycyny to obraz uprzedmiotowienia współczesnego człowieka, przebrana w strój pandy przywołuje na myśl, że na skutek polityki demograficznej władz i traktowania dziewczynek w Chinach może ich wkrótce brakować, szczególnie wobec stale wzrastającej przewagi liczebnej chłopców. Tak to odczytałam.
„Chinka” to film ambitny, pokazujący współczesny świat w sposób bezpośredni, bez idealizowania. Może wydawać się z początku mało dynamiczny, ale z czasem nabiera tempa, skłania do empatii, zmusza do refleksji i dopowiedzenia sobie zakończenia, które może mieć różne warianty.
Ewa Balana